Rekordowe ceny zboża. Może być jeszcze gorzej
Po inwazji Rosji na Ukrainę i nałożonych w związku z tą sytuacją sankcjach na Kreml pod znakiem zapytania stoi eksport zboża z Ukrainy i Rosji w tym roku. Tymczasem kraje te zapewniają jedną trzecią eksportu pszenicy na świecie.
– Uważam, że bilans zbóż na świecie jest od lat napięty i nawet kilkuprocentowe braki potrafią wywoływać rajdy cen na giełdach – komentuje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Bartosz Urbaniak, szef bankowości Agro BNP Paribas na Europę Śr.-Wsch. i Afrykę.
Ekspert zwraca uwagę, że na ogół kraje mają zapasy zbóż na ok. 50 dni i dotychczas był to wystarczający okres. Tyle, że teraz znaleźliśmy się w sytuacji, w której nie byliśmy od lat. – Problem jest poważny, ponieważ 30 proc. eksportu pszenicy pochodzi z regionu świata, który właśnie ze sobą walczy – podkreśla Urbaniak.
Gazeta zauważa, że Rosja i Ukraina eksportuje więcej zboża niż Polska w ogóle produkuje – Rosja eksportuje ok. 35 mln ton pszenicy, Ukraina 31 mln ton kukurydzy. Kupcem najczęściej są kraje Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, gdzie trwa obecnie liczenie zapasów. Przykładowo Egiptowi wystarczy zboża na pół roku, podczas gdy innym krajem już tylko na trzy miesiące. – Dziś chleb kosztuje w Egipcie ok. 2 gr. W Egipcie, Libii, Algierii, rządy dopłacają do ceny chleba. Jeśli ceny wzrosną, grożą im niepokoje społeczne – przewiduje Urbaniak.
Póki co trudno prognozować, kiedy handel wróci. Ukraina właśnie zamknęła swoje porty nad Morzem Czarnym do końca rosyjskiej inwazji. – Mamy dwa znaki zapytania: czy pod względem prawnym i infrastrukturalnym, jeśli wojna skończy się zniszczeniem portów i dróg, zboże będzie można wywieźć z Ukrainy i Rosji? Już dziś dzieją się rzeczy niemożliwe, jak wyłączenie systemu SWIFT czy blokowanie banku centralnego – podkreśla Urbaniak.
Wzrost cen pszenicy o 20 proc.
Nie wiadomo również, czy Ukraińcy będą w stanie siać w tym sezonie. Jeśli nie, wówczas cały świat będzie miał ogromny problem z dostępem do zboża. Od wybuchu wojny w Ukrainie ceny pszenicy na giełdzie MATIF są wyższe o 20 proc. niż w połowie lutego, gdy inwazja nie była jeszcze pewna. "Rzeczpospolita" zwraca uwagę, że tak wysoko ceny nie dotarły jeszcze nigdy. Na giełdzie w USA notowania są najwyższe od 2008 roku. – Eksport z Ukrainy stanął, utknęło tam dużo zboża, są obawy, że będą braki na rynkach światowych, a to się natychmiast przekłada na ceny na giełdach – komentuje Mariusz Dziwulski, ekspert PKO BP.
Według Dziwulskiego rynek reaguje nie tylko na wstrzymanie eksportu, ale też na obawy o poziom produkcji w kolejnym sezonie. Może zabraknąć np. środków do produkcji, zwłaszcza nawozów, które Ukraina importuje z Rosji.