Baltic Pipe, polsko-duńska odpowiedź na szantaż Putina, prawie gotowy
Baltic Pipe, czyli gazociąg, który umożliwi Polsce bezpośrednie dostawy norweskiego gazu, od dawna traktowany jest jako najważniejsze narzędzie służące do uniezależniania się od rosyjskiego gazu. To szczególnie istotne w kontekście decyzji, jaką 26 kwietnia podjęła Rosja – o całkowitym zakręceniu zakontraktowanego przez nasz kraj gazu.
Kiedy zakończenie budowy Baltic Pipe?
Projekt Baltic Pipe składa się z 5 podstawowych elementów: budowy gazociągu na dnie Morza Północnego, rozbudowy duńskiego systemu przesyłowego, budowy tłoczni w Danii oraz budowy gazociągu na dnie Morza Bałtyckiego i rozbudowy polskiego systemu przesyłowego. W efekcie powstanie korytarz dostaw gazu ziemnego ze złóż znajdujących się w Norwegii do Polski.
W Norwegii, na szelfie norweskim, swoje inwestycje mają Lotos i PGNiG, więc Baltic Pipe pozwoli sprowadzać do Polski gaz należący też do polskich firm. Samo PGNiG ma na szelfie 19 koncesji wydobycia gazu.
– W warunkach normalnych kontrakt gazowy z Gazpromem miał wygasnąć w grudniu tego roku. Do tego przygotowywaliśmy się od 6 lat. Inwestycje, które wtedy zaczęliśmy, są w tym roku kończone, m.in. Baltic Pipe, który będzie uruchomiony w październiku – powiedział koordynujący projekt minister Piotr Naimski w RMF FM.
Kto buduje Baltic Pipe? Współpraca polsko-duńska
Gazociąg jest realizowany w ścisłej współpracy polskiego operatora systemu przesyłowego gazu Gaz-System i duńskiego operatora systemu przesyłowego gazu i energii Energinet. Duńczycy są odpowiedzialni za budowę i rozbudowę trzech elementów na terytorium Danii, a Gaz-System odpowiada za budowę międzysystemowego podmorskiego gazociągu oraz rozbudowę polskiego systemu przesyłowego gazu. Budowę gazociągu rozpoczęto w 2020 roku.
Cały gazociąg ma długość ponad 900 km, z czego 274 km przebiega na dnie Morza Bałtyckiego.
W 2021 roku wstrzymano prace na duńskim odcinku Baltic Pipe
W listopadzie 2020 roku zakończyła się budowa podmorskiego odcinka gazociągu. Problemy pojawiły się w czerwcu 2021 roku, kiedy duńska Izba odwoławcza ds. Środowiska i Żywności odrzuciła pozwolenie środowiskowe na budowę lądowego odcinka Baltic Pipe przez Danię. Powodem było ryzyko naruszenia przez inwestycję siedlisk małych zwierząt, np. myszy polnych. Prace zostały wstrzymane i istniało ryzyko, że nie uda się inwestycji oddać w planowanym terminie, czyli jesienią 2022 roku. Wstrzymanie prac na duńskim odcinku nie wpłynęło jednak na tempo ich prowadzenia po polskiej stronie.
W marcu 2022 roku Duńska Agencja Ochrony Środowiska wydała nowe pozwolenie środowiskowe dla budowy Baltic Pipe na wstrzymanych wcześniej odcinkach lądowych. „Dzięki temu Energinet, duński partner GAZ-SYSTEM w projekcie, może wznowić budowę” – napisano w opublikowanym wtedy komunikacie.
W połowie września zeszłego roku gazociąg został dociągnięty do polskiego brzegu, a dwa tygodnie później doszło do połączenia na podwodnym odcinku dwóch linii – biegnącej z Danii i z Polski.
Trzy tłocznie na terenie Polski
Kluczowymi elementami całej inwestycji na terenie Polski są tłocznie w Goleniowie, Odolanowie i Gustorzynie w województwach zachodniopomorskim, wielkopolskim i kujawsko-pomorskim. Będą one odpowiedzialne za zwiększenie przepustowości systemu przesyłowego poprzez przetłaczanie zwiększonych ilości gazu pochodzącego z gazociągu podmorskiego Baltic Pipe, zaś dla gmin, na terenie których się znajdują, korzyścią będą płacone przez Gaz-System podatki.
Pełna przepustowość Baltic Pipe w 2023 roku
Uroczyste uruchomienie gazociągu planowane jest na wrzesień 2022 roku, a gaz ma zacząć płynąć z początkiem października. W pierwszych miesiącach przepustowość Baltic Pipe wyniesie ok. 2-3 mld m sześc. Rocznie, a pełna przepustowość rządu 10 mld m sześc. rocznie zostanie osiągnięta od początku 2023 r.
Obecnie nasz kraj zużywa rocznie ok. 17 mld m3 gazu, z czego ok. 4 mld m3 pochodzą z zasobów krajowych. Jeśli więc zsumujemy własne zasoby, gaz LNG, który jest sprowadzany przez gazoport w Świnoujściu oraz gaz z Norwegii, to w stu procentach będziemy mogli poradzić sobie bez rosyjskiego gazu, a niewykluczone są także nadwyżki, które będziemy magazynować lub sprzedawać za granicę.