Zboże z Ukrainy. Przydacz: Jest ryzyko głodu w Afryce i fali migracji do Europy
W poniedziałek Komisja Europejska opublikowała komunikat, który wprowadza koordynację pomocy Ukrainie na poziomie całej Unii Europejskiej także w kwestii eksportu. To m.in. udostępnienie niezbędnego sprzętu jak wagony, barki do transportu rzecznego i całą logistykę transportową. Ale także ułatwienie odprawy celnej na granicach, no i wreszcie pomoc w tym, żeby ukradzione przez Rosję zboże nie trafiło z powrotem na rynek.
Marcin Przydacz na antenie radia Plus zwrócił uwagę, że „europejskie młyny działają bardzo wolno”, a zboże z Ukrainy powinno być wywożone jak najszybciej.
– Nie będziemy czekać na kolejne działania KE (...) Temat transportowy jest żywo dyskutowany, nasza granica jest przygotowana. Wyzwaniem jest transport i przygotowanie taboru kolejowego – mówił.
Premier Ukrainy Denys Szmyhal informował w ubiegłym tygodniu, że planowane są inwestycje, polegające na dostosowaniu szerokości torów kolejowych do tych, które obowiązują w Unii Europejskiej. Teraz pociągi przyjeżdżające do Polski z obu krajów, muszą być na granicy wymieniane. Europejski rozstaw szyn to 1435 mm. Na Ukrainie obowiązuje rozstaw 1520 mm.
Zagrożenie falą migracji z Afryki
Przydacz wskazał, że należy poszukać prawnych rozwiązań dotyczących transportu zboża z UE do krajów afrykańskich. – Nagle trzeba przetransportować miliony ton zboża, które do tej pory tędy nie jeździły – powiedział.
Wiceszef MSZ zwrócił uwagę, że blokada transportu zboża do Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu oznacza falę głodu w tamtejszych krajach, a w konsekwencji – jak powiedział – może doprowadzić to do fali migracji do Europy.
– Rosja jest zainteresowana tym, żeby ani zboże ukraińskie ani rosyjskie nie docierało do potrzebujących. Chodzi o to, żeby rozpalić kolejne części świata – wyjaśnił. Jak dodał, ważne żeby nie dopuścić do problemów w Afryce.