Dobre wieści z Niemiec. Chodzi o inflację
Niemiecki urząd statystyczny poinformował dziś, że wskaźnik cen konsumpcyjnych CPI osiągnął w Niemczech w lipcu poziom 7,5 proc., wobec 7,6 proc. w czerwcu. Eksperci są zgodni, że niewielki spadek inflacji to zasługa niedawnych posunięć rządu za sprawą których doszło do obniżenia cen w obszarze, będącym jednym z głównych składników koszyka inflacyjnego, czyli w transporcie.
Jak już informowaliśmy, w czerwcu niemiecki rząd – chcąc przeciwdziałać dalszym wzrostom cen energii (były one w tamtym miesiącu o blisko 40 proc. wyższe w porównaniu z analogicznym okresem w 2021 roku) – obniżył podatek paliwowy, a także wprowadził bilet na transport publiczny w kwocie 9 euro za miesiąc. Zniesiono również podatek na zieloną energetykę doliczanego do ceny prądu. W efekcie cena prądu w lipcu spadła o 3,3 proc. w porównaniu z czerwcem, zaś jeśli chodzi o koszta transportu to poszły one w dół o 1,1 proc., z czego paliwa aż o 5,3 proc.
Transport – jak zauważa Business Insider Polska – stanowi niemal 13 proc. niemieckiego koszyka inflacyjnego (dla porównania, w przypadku prądu jest to 2,6 proc.). Nic więc dziwnego, że obniżenie kosztów w tej dziedzinie przełożyło się na spadek inflacji.
Inflacja za chwilę wzrośnie?
Ekonomiści studzą jednak optymizm, prognozując, że już niebawem inflacja w Niemczech ponownie wzrośnie. Powód? Wspomniana obniżka podatku paliwowego i bilet za 9 euro obowiązują tylko do końca sierpnia. Ponadto – jak zauważa Die Welt – odbiorcy gazu będą jesienią musieli liczyć się z wyższymi cenami ze względu na dopłatę gazową, która umożliwia dostawcom gazu przerzucanie dodatkowych kosztów na odbiorców. – Od września można oczekiwać, że inflacja ponownie przyspieszy – mówi cytowany przez Die Welt Sebastian Dullien z Instytutu Makroekonomii i Badań Cyklu Koniunkturalnego przy Fundacji Hansa Böcklera.
Niemiecki urząd statystyczny podkreśla, że głównym czynnikiem determinującym stopę inflacji w lipcu były wysokie ceny produktów energetycznych. Inne czynniki to m.in. wąskie gardła w dostawach spowodowane przerwami w łańcuchach dostaw i wyraźnym wzrostem cen na początkowych etapach procesu gospodarczego. Doprowadziło to do wzrostu cen nie tylko produktów energetycznych, ale także innych towarów i usług, zwłaszcza produktów spożywczych.
Stanowiąca blisko 10 proc. niemieckiego koszyka inflacyjnego żywność zdrożała w Niemczech w lipcu o niemal 15 proc. rok do roku, z czego w samym lipcu w porównaniu z czerwcem było to 2,3 proc. Największy wzrost cen zaliczyły ceny tłuszczów i olejów jadalnych oraz produktów mlecznych i jaj (odpowiednio o 44,2 proc. rok do roku i 24,2 proc. rok do roku).
Różnica w konstrukcji koszyków inflacyjnych – jak zauważa Business Insider Polska – powoduje rozbieżności, jeśli chodzi o dane dotyczące inflacji pomiędzy wewnętrzną metodyką Niemiecką a metodyką unijną. Według unijnych zasad, inflacja w lipcu wzrosła do poziomu 8,5 proc. rok do roku, wobec 8,2 proc. w czerwcu.