Frankowicze zablokowali wydział sądu. Na wyrok trzeba czekać nawet 7 lat
Wydział frankowy w Sądzie Okręgowym w Warszawie miał odciążyć pozostałe wydziały Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawach przeciwko bankom. Za jego utworzeniem przemawiała potrzeba zebrania możliwie dużej liczby spraw „pod jednym dachem”, by ujednolicić orzecznictwo oraz zagwarantować, że sprawy rozpatrywać będą sędziowie, którzy mają doświadczenie w sprawach dotyczących kredytów w obcej walucie.
31 tys. kredytobiorców czeka na wyznaczenie terminu
Liczba pozwów okazała się tak duża, że czas na wydanie orzeczenia wynosi obecnie kilka lat. Sędzia Piotr Bednarczyk, wiceszef tego wydziału, powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że na dzisiaj w wydziale jest zarejestrowanych niemal 31 tys. spraw.
– W tym roku zakończyliśmy ich około 3 tysiące, z czego połowę wyrokami. Przy bardzo dużym nakładzie pracy sędzia może skończyć 200 spraw rocznie, a przy 21 sędziach (tylu liczy wydział) łatwo policzyć: już dziś mamy pracę na 6-7 lat. Oznacza to, że za chwilę tyle trzeba będzie czekać na pierwszą rozprawę – mówi Bednarczyk.
Zapewnił, że sędziowie chcieliby przyspieszyć orzekanie, ale nie są w stanie usprawnić postępowań. W jego przekonaniu mogliby to zrobić rządzący poprzez przyjęcie ustawy regulującej niektóre kwestie dotyczące kredytów.
– O masowych ugodach nadal nie słychać. Patrząc na liczbę spraw – zwłaszcza tych, które dopiero wpłyną – najlepszym rozwiązaniem byłaby ustawa rozwiązująca problem. Wiem jednak, że obecna sytuacja ekonomiczna, zwłaszcza kurs franka, nie zachęcają do takiego rozważania. Procedura cywilna nie ułatwia zaś szybkiego kończenia takich spraw – powiedział.