Prezes Atlasu boi się wygaszania działalności firm, bo to przyśpieszy kryzys i bezrobocie
Paweł Kisiel, prezes Grupy Atlas, został zapytany przez dziennikarza serwisu money.pl, czy zaskoczyła go decyzja Anwilu i Grupy Azoty o wstrzymaniu produkcji. Wprawdzie władze obu zakładów szybko poinformowały o wznowieniu części produkcji, ale nastąpiło to dopiero po tym, jak kilkanaście branż, głównie spożywczych, ostrzegło, że bez produkowanego przez te zakłady dwutlenku węgla i suchego lodu nie będą mogły kontynuować działalności, co zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu Polski.
Rząd skutków tej decyzji najwyraźniej nie przewidział
– Decyzja podjęta przez te firmy, które są przecież spółkami kontrolowanymi przez Skarb Państwa, była zaskoczeniem. Do tej pory rząd podtrzymywał narrację, że to właśnie dlatego strategiczne dla gospodarki przedsiębiorstwa muszą być w rękach państwa, aby mogło mieć na nie wpływ i do takich sytuacji nie dopuszczać. Tymczasem podjęta została decyzja, której skutków rząd najwidoczniej nie przewidział – przyznał prezes Grupy Atlas.
Dodał, że ma nadzieję, że rząd wyciągnie wnioski i choćby w przypadku spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa będzie wcześniej reagować. – Bardziej obawiam się o wstrzymywanie, czy wręcz wygaszenie produkcji w prywatnych firmach. Ceny energii i rosnące koszty komponentów będą przekładać się na kondycję przedsiębiorstw. Obawiam się, że o ograniczeniach czy nawet wstrzymaniu produkcji będziemy słyszeć coraz częściej. To z kolei będzie ciosem dla gospodarki, bo będzie się wiązać ze wzrostem bezrobocia, które w wymiarze społecznym jest elementem destrukcyjnym. To straty na wiele lat i poważny problem, którego nie da się z dnia na dzień rozwiązać – przyznał Paweł Kisiel.
Nie wolno z dnia na dzień wyłączać całych gałęzi gospodarki
Nie wyklucza sytuacji, że również kierowana przez niego firma, która konsumuje ogromne ilości gazu (zwłaszcza przy wytwarzaniu wyrobów gipsowych i bitumicznych), będzie musiała ograniczyć produkcję. Zapewnił, że już dziś Grupa Atlas przygotowuje się na ewentualne ograniczenia w dostępie do gazu.
– Staramy się przygotować na różne scenariusze, poprzez dywersyfikację zasilania w energię, jak i dbałość o wysoki stan zapasów. W przypadku jednego z zakładów zasilanie instalacji do kalcynacji gipsu oparliśmy na parze technologicznej, którą kupujemy bezpośrednio z elektrowni. Liczymy, że zimą te elektrownie będą pracować pełną mocą i nam tej pary nie zabraknie – powiedział.
Paweł Kisiel ma żal do rządzących, że poza ogólnymi ostrzeżeniami, że może dojść do reglamentacji użycia gazu w dużych przedsiębiorstwach, nie przedstawia konkretnych propozycji, żadnej „mapy drogowej”, nie rozmawia też z przedsiębiorcami, którzy mogliby zaproponować swoje rozwiązania.
– Nie może być takiej sytuacji jak z okresu „covidowego”, że niemal z dnia na dzień wyłączano rozporządzeniem całe gałęzie gospodarki. Przedsiębiorstwa muszą mieć czas, aby zareagować, by się przygotować. Nie można tak po prostu, z góry na dół, odłączyć im gaz i liczyć, że jakoś to będzie. Dla części przedsiębiorstw wyłączenie produkcji może przecież oznaczać trwałe uszkodzenia i awarie linii technologicznych. Jest późno, ale jeszcze jest czas, aby się przygotować na nadchodzący kryzys – powiedział.