Rosyjskie linie lotnicze mają problem. Większość pilotów dostała bilet… do wojska
Władimir Putin kontynuuje swój plan zniszczenia resztek rosyjskiej gospodarki. Nie dość, że większość branż bardzo poważnie odczuwa skutki sankcji gospodarczych nałożonych przez Zachód, to teraz jeszcze firmy nie będą miały pracowników. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, z rynku pracy może zniknąć od 300 tysięcy do miliona osób. Wszystko przez mobilizację ogłoszoną dekretem „prezydenta”.
Aeroflot nie ma czym latać
Kolejny potężny cios otrzymają m.in. narodowe linie lotnicze Aeroflot. Przewoźnik od samego początku zbrodniczej agresji Putina na Ukrainę odczuwa tego efekty. Najpierw większość krajów Europy, a następnie także m.in. Stany Zjednoczone, zakazały lotów rosyjskich maszyn przez swoją przestrzeń powietrzną, a następnie firma musiała zmagać się z innym problemem. Ze względu na sankcje, Airbus i Boeing otrzymały zakaz handlu z rosyjskimi partnerami. Przełożyło się to bardzo szybko na problemy Aeroflotu, który nie miał gdzie kupić części zapasowych, niezbędnych do serwisowania swojej floty. Większość z niej to właśnie samoloty tych dwóch koncernów.
Aby zapobiec tragediom i móc, chociaż częściowo, kontynuować operowanie na trasach, które pozostały w ofercie rosyjskich linii lotniczych, zarząd firmy zdecydował się na rozmontowanie części floty, aby w ten sposób pozyskać niezbędne części.
Linie lotnicze nie mają pilotów
Jednak problemy ze sprzętem okazały się dopiero początkiem. Teraz linie lotnicze, a w tym głównie narodowy przewoźnik, mają dużo większy problem. Ze względu na dekret Putina o mobilizacji do armii, z pokładów samolotów znika załoga. Do wojska zostali powołani nie tylko członkowie zespołu pokładowego, ale także piloci.
Problem dotyczy pięciu rosyjskich linii lotniczych. Jak donosi Kommersant, powołania otrzymało od 50 do nawet 80 proc. pracowników tych firm. Chodzi o załogi samolotów, ale także personel naziemny, który odpowiada za obsługę i bezpieczeństwo lotnisk.