Przemysław Litwiniuk o sytuacji w RPP: jeśli refleksji nie będzie, pójdę do sądu
Członek RPP Przemysław Litwiniuk zapewnił w czwartkowej „Rozmowie Piaseckiego” w TVN24, że upublicznił problemy dotykające Radę Polityki Pieniężnej dopiero wtedy, gdy próby wyjaśnienia sprawy wewnątrz NBP okazały się nieskuteczne. Powiedział, że działa proporcjonalnie. – Najpierw wewnątrz, potem przedstawiając sprawę opinii publicznej, teraz licząc na refleksję – dodał.
Kto pisze komunikaty NBP?
W środę Narodowy Bank Polski opublikował komunikat, w którym czytamy między innymi: „Płacone są bardzo wysokie wynagrodzenia (ponad 37 tys. PLN miesięcznie) za studiowanie analiz i walkę z inflacją, tymczasem lepiej się pokłócić z większością tłumacząc, że nie można czytać analiz, bo ktoś blokuje klamki i nie odbiera telefonów, jak potrzebne są objaśnienia?”.
I dalej: „W historii NBP było np. tak, że za Prezesa M. Belki trzech członków RPP było z odmiennej proweniencji ideowej (prof. Z. Gilowska, prof. A. Glapiński i prof. A. Kaźmierczak – mianowani przez Prezydenta L. Kaczyńskiego przy rządzie D. Tuska i prezesurze M. Belki, byłego premiera w rządzie SLD). Jednak ci członkowie RPP nigdy nie naruszyli zasad kolektywnego działania RPP i nigdy nie atakowali Prezesa NBP, ani innych członków RPP. Byli po prostu dobrze wychowani i znali zasady współżycia społecznego oraz szanowali dobro instytucji tak ważnej, jak Narodowy Bank Polski”. Był to kolejny z serii podobnych komunikatów.
– To straszne i śmieszne – ocenił Litwiniuk. Zwrócił uwagę, że nie wiadomo, kto jest autorem tych komunikatów, bo są niepodpisane. Trudno więc powiedzieć, czyje przemyślenia są tu wyrażone.
Najgorszy nie jest jednak brak podpisu, a to, że komunikaty te podają nieprawdziwy stan rzeczy. – Bardzo mnie interesuje, kto podaje nieprawdę. Osoba, która konstruuje te komunikaty, albo nie zna prawdy, albo znając ją, głosi kłamstwa opinii publicznej, a na to nie mogę się zgodzić – dodał.
Po chichu zmieniono regulamin RPP
W jednym z komunikatów można było przeczytać, że nie są prawdą zarzuty części członków RPP, że nie mogą swobodnie kontaktować się z pracownikami NBP i analitykami, by otrzymać potrzebne dane, zasięgnąć opinii lub skonsultować się. Tymczasem Przemysław Litwiniuk zapewnia, że regulamin RPP w obowiązującym od niedawna kształcie uniemożliwia członkom Rady nawiązywanie bezpośrednich kontaktów z pracownikami banku centralnego. Do takiego ustalenia doszła też Najwyższa Izba Kontroli, która przeanalizowała regulamin i w wystąpieniu pokontrolnym z czerwca 2022 roku negatywnie oceniła jego zmianę. W myśl nowego regulaminu członkowie RPP mogą kontaktować się z pracownikami wyłącznie po uzyskaniu zgody dyrektora gabinetu prezesa NBP.
Dodał, że ten zakaz nie jest dla niego barierą, bo „nie czuje się związany poleceniami pani dyrektor”, ale taki zakaz może mieć efekt mrożący wobec pracowników NBP, którzy mogą czuć się niepewnie, gdy członek RPP zwróci się do nich bezpośrednio. Litwiniuk wspomniał, że zdarzało mu się otrzymać nieuprzejmą odpowiedź na prośbę o jakieś dane albo statystyki. Od dyrektora jednego z wydziałów miał usłyszeć, że dane zostaną zebrane, „jeśli będzie czas”.
Litwiniuk „liczy na refleksję”
Litwiniuk zapewnił, że nie jest też prawdziwe tłumaczenie zawarte w innym komunikacie, jakoby prezes NBP proponował członkom Rady powrót do rytmu posiedzeń sprzed pandemii, czyli 2 razy w miesiącu. – Nie jest też prawdą, że nie wykazałem zainteresowania tą propozycje. Istniejące dokumenty i nagrania przeczą tym twierdzeniom – dodał.
Zapowiedział, że liczy na „refleksję NBP” w sprawie zgłaszanych przez siebie uwag, ale jeśli ona nie nastąpi, pójdzie do sądu. – Zaskarżę określone uchwały Rady Polityki Pieniężnej dotyczące rozlicznych zmian regulaminu Rady Polityki Pieniężnej, które ograniczały lub wyłączały możliwość sprawowania mandatu przez członków Rady Polityki Pieniężnej – mówił.
Litwiniuk został też zapytany, czy nie obawia się, że za publiczne zwracanie uwagi na nieprawidłowości on i prof. Joanna Tyrowicz zostaną usunięci z RPP.
– Znając stan prawny, trudno mi sobie wyobrazić taką ścieżkę prawną. Ale znając życie, wiem, że pisze scenariusze, których sobie nie wyobrażamy. Przez 42 lata byłem poza NBP i potrafię sobie takie życie wyobrazić, niemniej byłaby to obrazka państwa prawnego, gdyby oczekiwanie przestrzegania prawa spotkało się z reakcja organów, które odpowiadają za ochronę tego prawa – odparł.