Spór o cenę gazu. W Brukseli będzie nerwowo
Przed kilkoma dniami pisaliśmy o tym, że Polska i kilkanaście innych państw Unii Europejskiej (do najgłośniej wyrażających opinie w tej sprawie należą Francja, Hiszpania, Grecja i Belgia) domaga się wprowadzenia pułapu cenowego na gaz. Powodem takiego żądania są działania Niemiec: najbogatsza europejska gospodarka nie dość, że może dopłacać swoim przedsiębiorcom znacznie więcej niż którykolwiek inny kraj, to dodatkowo niemieccy przedsiębiorcy wchodzą ze swoimi produktami tam, gdzie przestało się to opłacać firmom z innych krajów. Narusza to równowagę na rynku i daje Niemcom przewagę.
Propozycja Komisji Europejskiej nikogo nie satysfakcjonuje
Choć grono krajów, które chcą pułapu cenowego, jest tak duże, to można odnieść wrażenie, że Komisja Europejska ignorowała ich wnioski. Przekonywała, że to nie jest właściwy czas na dyskusje o pułapie, bo trwają ustalenia. Niekończące się odsuwanie w czasie prawdziwej dyskusji na ten temat nie jest jednak możliwe, więc dziś unijni ministrowie ds. energii będą rozmawiać o pułapie.
Dziennikarka RMF FM w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon informuje, że „zanosi się na ostre starcie”. Ministrów krajów, które podobnie jak Polska, domagały się pułapu, zdenerwowała propozycja Komisji Europejskiej, która widzi ustalenie go na poziomie 275 euro za MWh. Zdaniem ministrów kilkunastu krajów pułap ten powinien być na poziomie 170-175 euro za MWh.
Jeśli w toku rozmów nie uda się osiągnąć satysfakcjonującego wyniku, państwa te nie wykluczają blokowania innych ważnych dla KE regulacji energetycznych. To jednak ostateczność, bo rozmowy trwają, a dziś będzie okazja do zaprezentowania oficjalnych stanowisk.
Dziennikarka RMF FM zaznacza, że KE od początku w sprawie pułapu cenowego ma takie samo zdanie jak Niemcy i Holandia: jest niechętna rynkowej interwencji. Obawia się, że gdy wprowadzone zostaną ograniczenia cen, sprzedawcy stracą zainteresowanie europejskim rynkiem i gaz trafi do krajów Azji zamiast na nasz kontynent.