Silicon Valley Bank upadł w kilka dni. Druga część historii niczym casus Getin Banku
Dlaczego światowe media i europejscy ekonomiści z uwagą przyglądają się relatywnie niewielkiemu – jak na warunki amerykańskie, bo obsługującemu na koniec 2022 roku zaledwie 37 tys. klientów, bankowi z Kalifornii? Do tego bankowi, który upadł właściwie na swoje życzenie, bo był źle zarządzany, a jego dobrze opłacani menedżerowie popełnili błędy, których wystrzegają się kierownicy polskich banków spółdzielczych?
Niepokój ma uzasadnienie, bo wszyscy pamiętamy, że symbolicznym początkiem poprzedniego kryzysu finansowego był upadek potężnego („too big to fall”, zbyt duży by mógł upaść – tak naiwnie zakładano jeszcze na kilka dni przed upadłością) Lehman Brothers we wrześniu 2008 roku.
Dziś sytuacja gospodarcza jest inna – nic nie wskazuje, by miał się załamać jakiś rynek, który spowoduje efekt domina, można też zakładać, że Stanom Zjednoczonym uda się uniknąć recesji, więc sytuacja jest dosyć zdrowa. Mimo wszystko to największy od 15 lat upadek banku w Stanach Zjednoczonych, więc nie można obok niego przejść obojętnie.
Silicon Valley Bank obsługiwał technologiczne start-upy z Doliny Krzemowej
Ze względu na wielkość aktywów i liczbę aktywnych rachunków Silicon Valley Bank plasuje się gdzieś pod koniec drugiej dziesiątki zestawienia największych instytucji finansowych za Oceanem. Miał 17 oddziałów w dwóch stanach: Kalifornii i Massachusetts.