Szynkowski vel Sęk o ukraińskim zbożu: Trzeba było sięgać po środki nadzwyczajne
Temat ukraińskiego zboża i innych produktów spożywczych, które trafiają na polski rynek, stał się jeszcze bardziej naglący, odkąd rząd zdecydował się na wprowadzenie całkowitej blokady na granicy. O szczegóły na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia pytany był minister ds. Unii Europejskiej Szymon Szynkowski vel Sęk.
Zboże z Ukrainy to problem nie tylko dla Polski
Minister zwrócił uwagę, że problem napływu ukraińskich produktów żywnościowych, jest uciążliwy nie tylko dla Polski. Odniósł się do zarzutów o to, że rząd działał w tej sprawie zbyt opieszale.
– Zwracam uwagę, że problem dotyka Rumunię, Słowację, Węgry, Bułgarię. Zarzut o brak aktywności można postawić też tym krajom. Trudno było przewidzieć, że ten kryzys w taki sposób będzie się rozwijał. Nie przewidziały tego też organy europejskie – powiedział Szymon Szynkowski vel Sęk.
– Podejmowaliśmy pewne środki zaradcze, ale nie takie pełnoskalowe, bo wydawało się, że na pewnym etapie uda się z tymi problemami poradzić sposobami standardowymi. W związku z tym trzeba sięgać po środki nadzwyczajne – tłumaczył minister ds. Unii Europejskiej.
Polska negocjuje z Ukrainą i Komisją Europejską
Szymon Szynkowski vel Sęk wspomniał, że obecna sytuacja jest tymczasowa. Zamknięcie granicy jest środkiem, o którym Polska ciągle rozmawia zarówno z Ukrainą, jak i z Komisją Europejską.
– Wprowadzony zakaz, to mamy nadzieję środek czasowy, bo rozmawiamy zarówno ze stroną ukraińską, jak i KE, aby wprowadzić rozwiązania, które pozwolą go znieść. Mamy nadzieję, że będzie to możliwe w nieodległym terminie – powiedział minister.
Decyzja polskiego rządu spotkała się z szybką reakcją ze strony Komisji Europejskiej. Członkowie UE nie mogą bowiem samodzielnie decydować o regulacji wjazdu towarów na wspólny europejski rynek.
– Wyjaśniamy szczegóły, uzasadnienie prawne i praktyczne wprowadzenia tego rozwiązania zostało przekazane KE. Komisja ze zrozumieniem przyjmuje sytuację praktyczną, a kwestie prawne są analizowane. My apelujemy, aby koncentrować się na rozwiązaniu problemu, a nie detalach prawnych, bo na to nie ma już czasu – wyjaśnił minister ds. UE.
– Premier Mateusz Morawiecki wraz z premierami innych krajów apelował o to już w marcu, ale list nie spotkał się na razie z odpowiedzią, w związku z tym Polska musiała działać w sposób zdecydowany i arbitralny, wykorzystując podstawę prawną, obecną w prawie unijnym – dodał.