Strajk w Poczcie Polskiej nieunikniony? Fiasko rozmów ostatniej szansy
W środę rano pracownicy Poczty Polskiej przeprowadzili dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Główny postulat organizatorów protestu to podniesienie wynagrodzeń.
Poczta Polska. Strajk nieunikniony?
Poczta Polska – jak dowiaduje się „Rzeczpospolita” – uznaje środowy strajk za nielegalny. Wedle Piotra Moniuszki, przewodniczącego Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty (WZZPP), pracodawca straszył pracowników, którzy chcieli wziąć w nim udział, zwolnieniami. – Docierały do nas sygnały o grożeniu konsekwencjami w postaci dyscyplinarek – mówi w rozmowie z gazetą szef WZZPP.
Biuro prasowe Poczty Polskiej nie zaprzecza oskarżeniom, a jedynie wskazuje, że „próba przypisywania pracodawcy odpowiedzialności za frekwencyjne fiasko strajku jest bezzasadna”. Według spółki w protest zaangażowało się jedynie kilka z 92 istniejących w Poczcie Polskiej organizacji związkowych. Przedstawiciele operatora wskazują również, że „miejscem negocjacji z naszymi partnerami społecznymi nie są łamy prasy, a rozmowy w gronie zainteresowanych stron". Owe rozmowy – jak wynika z ustaleń "Rzeczpospolitej" zakończyły się fiaskiem. „Solidarność” domaga się pilnej interwencji ministra aktywów państwowych Jacka Sasina i rusza z przygotowaniami do protestu.
Problem z rządową pomocą
Poczta Polska wzrost płac uzależnia od rządowej pomocy. Spółka liczy na rekompensatę za straty na świadczeniu usług powszechnych (w latach 2021–2022 było to przeszło 0,8 mld zł). Tyle że rząd póki co nie może tego zrobić, gdyż wydłuża się proces notyfikacji pomocy publicznej w Komisji Europejskiej.
Rząd oskarża Brukselę o celowe działanie na niekorzyść Poczty Polskiej. Poczta twierdzi natomiast, że wydłużający się proces notyfikacji to wina jej konkurenta Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Niepublicznych Operatorów Pocztowych (OZPNOP). Organizacja ta zaprzecza, by jakiekolwiek jej działania były przyczyną opóźnienia w wydaniu przez Komisję Europejską zgody na udzielenie pomocy publicznej.