Projekt Sasina nie przekonuje opozycji. Ustawa o NABE raczej nie wróci pod obrady
Mając świadomość konieczności przeprowadzenia daleko idących zmian w energetyce, rząd PiS chciał doprowadzić do powołania Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. Ojcem projektu był Jacek Sasin, który proponował, by NABE przejęła od koncernów energetycznych wszystkie elektrownie węglowe i kopalnie węgla brunatnego. Byłby to sposób na odciążenie spółek energetycznych i uwolnienie dla nich środków na zieloną transformację. Firmom trudno jest pozyskać finansowanie, bo ze względu na różne wytyczne instytucje finansowe nie chcą współpracować z firmami produkującymi „brudną” energię z węgla.
NABE miała więc dać koncernom energetycznym lepszą „zdolność kredytową”, a więc przy okazji dłużej przy życiu kopalnie węgla – choć ich przyszłość i tak jest przesądzona.
W pewnym momencie powołanie NABE to była walka z czasem – ale gdy we wrześniu projekt ustawy został odrzucony przez Senat, nie było szansy, by ustawa weszła w życie w obecnej kadencji. Jeśli władze przejmą partie opozycyjne, NABE raczej na pewno powędruje do kosza.
Co zamiast NABE?
Business Insider zapytał Grzegorza Onichimowskiego, byłego prezesa Towarowej Giełdy Energii, jak widzi przyszłość funkcjonowania energetyki. Ma szeroką wiedze na ten temat, bo współtworzył program energetyczny Platformy Obywatelskiej.
Jego zdaniem trzeba utworzyć dla elektrowni węglowych specjalne miejsce w systemie, ale niekoniecznie w ramach agencji, lecz rezerwy, która pozostawałaby w dyspozycji operatora krajowej sieci przesyłowej — Polskich Sieci Elektroenergetycznych.
— Dostrzegamy potrzebę uregulowania sytuacji związanej z elektrowniami węglowymi. Zwłaszcza tymi, które stracą wsparcie z rynku mocy. Mamy na to zaledwie półtora roku, bo wtedy część bloków węglowych utraci wsparcie i stanie się nierentowna, o ile już nie jest. Musimy zdecydować, co zrobić z tymi aktywami — powiedział Onichimowski.
Mówi, że Jacek Sasin oparł projekt na fałszywych założeniach. Projekt zakłada, że elektrownie węglowe mają osiągać pozytywne przepływy pieniężne co najmniej do 2028 r. – a nie ma pewności, że tak właśnie będzie.
Co proponuje Koalicji Obywatelskiej? — Naszym zdaniem warto stworzyć rezerwę systemową w postaci elektrowni węglowych, które stracą wsparcie. Tą rezerwą zawiadywałby operator krajowej sieci przesyłowej, który wcześniej wskazałby, ile bloków węglowych potrzebuje do stabilnej pracy systemu. Na pewno wizja utrata dużej części sterowalnych mocy jest problemem i rozwiązanie tego problemu będzie jednym z priorytetów nowego rządu — mówił w rozmowie z „BI”.
Umowa społeczna z górnikami
Wczoraj pisaliśmy o tym, że górnicy nie mieli poczucia, że rząd Mateusza Morawieckiego działał w ich interesie, więc zagłosowali na Koalicję Obywatelską. Partia Donalda Tuska wygrała w większości powiatów, co jest paradoksalne, gdy wziąć pod uwagę, że osiem lat temu Tusk był chyba najbardziej znienawidzonym człowiekiem na Śląsku. Teraz górnicy czekają na konkrety dotyczące przyszłości kopalni i realizacji umowy społecznej, która dotyczy transformacji sektora elektroenergetycznego i branży górnictwa węgla brunatnego. Jej zawarcie poprzedzały bardzo długie negocjacje, ale w grudniu 2022 roku udało się ją sfinalizować Jackowi Sasinowi.
Przepisy umowy mają na celu zabezpieczenie pracowniczych uprawnień w okresie transformacji.
– Jednym słowem – pracownikom sektora daje to pewność, że transformacja, która jest procesem złożonym, nie będzie się odbywać ich kosztem. W umowie jest też mowa o systemie osłon socjalnych dla pracowników przedsiębiorstw prowadzących działalność wytwórczą energii elektrycznej oraz przedsiębiorstw górniczych węgla brunatnego – wyliczał prawie rok temu Jacek Sasin.