Filmowcy pozywają Polskę na ponad 400 mln zł. Powodem brak ustawy
Wraca temat tzw. opłaty od czystych nośników, znanej również jako opłata reprograficzna. Opłata ta powinna uwzględniać artystom odszkodowanie za korzystanie z utworów w ramach dozwolonego użytku osobistego. Przykładowo nabywca płyty CD może ją skopiować po to, by z kilku kopii korzystać w różnych miejscach. Opłata – jak przypomina „Rzeczpospolita" – obejmuje właśnie czyste płyty, jak i inne nośniki, pozwalające kopiować nawet legalnie nabyte utwory. Nie obejmuje natomiast nowoczesnych form kopiowania np. przez smartfony. Miała to uregulować nowa ustawa, którą od kilku lat zapowiadało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ostatecznie w mijającej kadencji Sejmu do jej uchwalenia nie doszło, dlatego Stowarzyszenie Filmowców Polskich przygotowało pozew, obejmujący lata 2020-2023. Złożony przez organizację pozew opiewa na kwotę 416 mln zł.
Opłaty od urządzeń, których nikt już nie używa
Gazeta przypomina, że unijna dyrektywa z 2001 r. o prawie autorskim w społeczeństwie informacyjnym zakłada, że twórcy oraz producenci filmowi powinni otrzymać godziwą rekompensatę za korzystanie z ich utworów w ramach dozwolonego użytku osobistego. Twórcy i producenci ponoszą natomiast straty, nie uzyskując żadnych dochodów z eksploatacji dokonywanej w ramach użytku prywatnego, co w oczywisty sposób zmniejsza zainteresowanie dla normalnej dystrybucji filmów.
Powszechnie stosowanym rozwiązaniem mającym zapewnić rekompensatę z tego tytułu są niewielkie opłaty od urządzeń i nośników, które są najczęściej używane przez konsumentów w granicach dozwolonego użytku. Takie opłaty dla autorów i producentów filmowych co prawda w Polsce funkcjonują, tyle że naliczane są od od urządzeń i nośników, które są coraz rzadziej używane i nie znajdują się w sprzedaży. Chodzi np. o kasety magnetofonowe, VHS, czy płyty DVD. Z kolei urządzenia obecnie popularne, jak smartfony, tablety, laptopy pozostają od lat poza listą urządzeń objętych opłatą.
Filmowcy nie mają wątpliwości, że mamy do czynienia z naruszeniem przez państwo polskie prawa unijnego. Prawo te zakłada, że osoby, które doznały szkody w wyniku naruszenia przez państwo członkowskie prawa UE mają prawo domagać się odszkodowania.
„Drapieżny lobbing"
– Wobec trwającej tyle lat bezczynności, wystąpienie na drogę sądową stało się konieczne dla zapewnienia naszym twórcom należnego wynagrodzenia – mówi Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, cytowany przez „Rzeczpospolitej".
Zdaniem Bromskiego do wprowadzenia pożądanych przez filmowców zmian nie doszło w dużej mierze wskutek „drapieżnego lobbingu międzynarodowych korporacji i nader populistycznymi głosami producentów urządzeń, którzy ciągle straszyli rzekomymi podwyżkami cen urządzeń".