„Mieszkanie na start". Minister zdradza termin uruchomienia programu
Minister rozwoju i technologii Krzysztof Hetman był w środę gościem „Faktów po Faktach" w TVN24. Jednym z tematów rozmowy był program „Mieszkanie na start". Minister zapowiedział, że ruszy on „na pewno najpóźniej jesienią".
Minister rozwoju o programie „Mieszkanie na start"
– W tej chwili prowadzimy bardzo szerokie konsultacje. Natomiast muszę jedną rzecz zaznaczyć, że to jest tylko jeden element układanki, ponieważ my prowadzimy konsultacje nad programem podażowym, nad programem popytowym, jeśli chodzi o pomoc dla kredytobiorców, ale także nad budownictwem społecznym, mieszkalnictwem społecznym, które jest dla nas tak samo ważne – powiedział szef resortu rozwoju i technologii.
Hetman wskazał, że „to jest mieszkanie na start i nie będzie można go wynajmować". – To będzie mieszkanie na własne potrzeby – podkreślił minister rozwoju.
– Wprowadzamy tam także do tego programu bezpieczniki. Postaramy się, aby ceny nie wzrosły, chociażby jeśli chodzi o limit dochodów. Wysokość oprocentowania i wysokości dopłat będzie zależała od liczby dzieci w gospodarstwie domowym. Chcemy bardzo precyzyjnie zaadresować ten program do rodzin – dodał.
Polityk potwierdził, że w tym roku przeznaczone na program zostanie 500 mln zł. – W tej chwili założenie jest takie, że program miałby obowiązywać w roku 2024 oraz w roku 2025. W tej chwili, tak jak powiedziałem, prowadzimy konsultacje i nie można wykluczyć, że będzie trwał dłużej. To będzie wynikiem konsultacji, rozmów z ekspertami, a także z ustaleń w naszym procesie dialogu międzyrządowym – powiedział Hetman.
„Mieszkanie na start" ma zastąpić uruchomiony przez poprzedni rząd program „Bezpieczny kredyt 2 proc.". Według wyliczeń Ministerstwa Rozwoju i Technologii z nowego wsparcia kredytobiorców może skorzystać ok. 50 tys. osób.
Minister rozwoju podkreślił, że „Bezpieczny kredyt 2 proc." spowodował wzrost cen, a z tego kredytu skorzystało bardzo dużo osób, które mogłyby w normalnych warunkach komercyjnych uzyskać kredyt. Przyznał jednak, że pomoc dla kredytobiorców musi być zachowana, bo „wiele polskich rodzin dzisiaj nie jest w stanie spełnić kryteriów, jakie stawiają banki, nie stać ich na kupno mieszkania własnościowego".