Jak fiskus okradł kobietę na 200 tys. zł. Chodzi o podatek od spadków i darowizn
W 2013 roku pani Barbara sprzedała mieszkanie, które w 2010 r. otrzymała w darowiźnie od najbliższej rodziny. Pieniądze ze sprzedaży przeznaczyła na spłatę kredytu zaciągniętego przez nią na inne mieszkanie, w którym mieszkała. Żadnego dochodu nie uzyskała, więc nie zadeklarowała podatku dochodowego do zapłaty.
Organ odłożył akta jej sprawy (czyli akt notarialny sprzedaży) na półkę i przez ponad 5 lat hodował odsetki za zwłokę. Na takie bezprawie przyzwala organom sąd administracyjny. Pod koniec 2019 r. organ w obawie, że dojdzie do przedawnienia zobowiązania za 2013 r. wszczął bez żadnych dowodów i podstaw postępowanie karne skarbowe i postawił pani Basi zarzut dokonania przestępstwa polegającego na świadomym niezapłaceniu podatku dochodowego. Zrobił to wyłącznie w celu zawieszenia biegu przedawnienia zobowiązania. Bowiem decyzje wydał dopiero w czerwcu 2020 r. i gdyby nie powołał się na zawieszenie biegu przedawnienia, to musiałby postępowanie umorzyć.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.