Jest rosyjsko-ukraińskie porozumienie gazowe? (aktl.)
Rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprianow zaprzeczył, jakoby doszło do porozumienia i nazwał wypowiedź ukraińskiego ministra "prowokacją". Jego zdaniem nie ma ona żadnego odniesienia do rzeczywistości.
Kuprianow powiedział w wywiadzie radiowym, że strona rosyjska nie może zgodzić się na ukraińską propozycję stopniowego przechodzenia na ceny rynkowe, gdyż oznaczałoby to "kontynuację subsydiowania ukraińskiej gospodarki przez Gazprom i Rosję".
Tymczasem Konstantin Kosaczew, szef Komisji Spraw Zagranicznych Dumy, bierze pod uwagę możliwość odłożenia negocjacji w sprawie cen gazu na kilka miesięcy w związku ze zbliżającymi się (marcowymi) wyborami parlamentarnymi na Ukrainie.
"W chwili obecnej negocjacje (...) po stronie ukrańskiej zależą w całości od wyników wyborów do Rady Najwyższej" - powiedział Kosaczew, zdaniem którego brak zgody na porozumienie ze strony Ukrainy wynika między innymi z jej problemów gospodarczych i mieszania polityki tam, gdzie decyzje powinny być podejmowane według kryteriów rynkowych.
Rosyjski Gazprom i ukraiński Naftohaz prowadzą rozmowy na temat cen gazu a także stawek za tranzyt surowca już od kilku miesięcy. Ukraińcy kupowali dotychczas rosyjski gaz w cenie 50 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Obecnie Gazprom chce za swój gaz od 1 stycznia 220-230 dolarów za 1000 metrów sześciennych.
Ukraińskie władze zdają sobie sprawę z tego, że trzeba będzie płacić za gaz cenę rynkową, lecz pragną okresu przejściowego na podnoszenie ceny.
ss, ks, pap