Elektrownia Bełchatów. Pechowy tydzień i niepewna przyszłość giganta
Gdyby nie Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów, nie byłoby Góry Kamieńsk (Kamieńskiej), która ratuje miłośników nart z województwa łódzkiego w te zimowe dni, gdy nie mogą sobie pozwolić na dłuższy wypad w góry. Została usypana przez gigantyczne zwałowarki bełchatowskiej kopalni węgla brunatnego zebranego z Odkrywki Bełchatów/Pola „Bełchatów”, a następnie zrekultywowana. Ma 386 m n.p.m., ale dzięki temu, że znajduje się na niemal idealnym terenie, widoczna jest już z bardzo dużej odległości.
Gdyby nie kopalnia towarzysząca jej elektrownia Bełchatów, niewielka gmina Kleszczów nie zajmowałaby od lat pierwszego miejsca na liście najbogatszych gmin Polski. Dochód na mieszkańca przekroczył tam w 2019 roku 43 999 zł. Dla porównania, w drugiej najbogatszej gminie, Świeradowie-Zdroju, dochód ten nie wynosi nawet połowy tego, na co mogą liczyć mieszkańcy Kleszczowa.
A całego zagłębia bełchatowskiego nie byłoby, gdyby na początku lat 60. XX w. w małej, zagubionej wśród pól i lasów centralnej Polski wsi Piaski natrafiono na pokłady węgla brunatnego. Tak naprawdę szukano ropy i gazu, ale duże złoża węgla też ucieszyły władze.
Wielki projekt, na który zabrakło pieniędzy
Wyniki badań wielkości złoża wykazały, że w rejonie Bełchatowa znajduje się ponad 2 mld ton węgla zalegającego na głębokości 70 m. I tu historia wielkiego zakładu powinna była się rozpocząć, ale tak nie było. W 1964 r. podczas narady w Urzędzie Rady Ministrów uznano, że budowa kompleksu górniczo-energetycznego przekracza możliwości finansowe państwa na najbliższe niemal dwie dekady i plany trzeba zawiesić.
Do prac projektowych powrócono na początku lat 70. XX wieku. Zakładano wówczas, że powstaną dwie sześcioblokowe elektrownie o mocy 3.000 MW każda. Jedna w Rogowcu – Elektrownia „Bełchatów I”, druga w Osinie – Elektrownia „Bełchatów II”. W marcu 1974 r. na teren budowy wjechały pierwsze maszyny.
1 stycznia 1975 r. – niech się mury pną do góry
1 stycznia 1975 r. powołany został Zespół Elektrowni Bełchatów w budowie. Pod koniec roku uzyskano pozwolenie na budowę elektrowni i w ekspresowym tempie ruszyły kolejne prace. Zakładano, że pierwszy blok energetyczny o mocy 360 MW będzie gotowy do użytku pod koniec 1980 r., ale okazało się to niewykonalne. Druga „pięciolatka” Edwarda Gierka nie sprzyjała wielkim inwestycjom, wyraźnie odczuwano już uszczuplenie finansowania. Brakowało doświadczonych pracowników. Mało kto chciał porzucić dobre stanowisko w dużym mieście, by przyjechać do Bełchatowa – małego, prowincjonalnego miasta, które niewiele miało do zaoferowania.
Postrzeganie pracy przy elektrowni zmieniło się, gdy pomimo różnych przeciwności budowa rozpędzała się, a jej rozmach zaskoczył nawet bywających na zagranicznych kontraktach specjalistów. W bełchatowskim kompleksie prowadzono wiele działań, które były w naszym kraju pionierskie, więc z czasem rosła grupa inżynierów, którzy chcieli dołożyć swoją cegiełkę.
Pierwszy prąd z Elektrowni Bełchatów
14 listopada 1980 roku pierwszy raz popłynął prąd z sieci do urządzeń potrzeb własnych uruchamianego bloku. Pod koniec 1981 roku, a więc sześć lat po rozpoczęciu budowy elektrowni, do krajowej sieci energetycznej prąd z pierwszego bloku elektrowni.
24 czerwca 1986 r. po oddaniu do eksploatacji bloku nr 8 i osiągnięciu mocy 2.880 MW, Elektrownia Bełchatów stała się największą elektrownią w Polsce. I to nie było jej ostatnie słowo, bo trwała budowa kolejnych bloków. 12 października 1988 r. przekazano do eksploatacji ostatni z zaplanowanych 12 bloków.
Elektrownia Bełchatów w liczbach
Elektrownia Bełchatów jest nie tylko największą elektrownią w Polsce, ale też największą elektrownią spalającą węgiel brunatny na świecie. Zapewnia ok. 20 proc. zapotrzebowania Polski na energię elektryczna, a jej moc osiągalna to 5102 MW. Elektrownię zaopatrują w paliwo sąsiadujące z nią dwie potężne kopalnie odkrywkowe: „Bełchatów” i „Szczerców”.
Właścicielem całego kombinatu jest spółka PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna (PGE GiEK), należąca do największej polskiej spółki energetycznej: PGE S.A. z większościowym udziałem Skarbu Państwa.
W kombinacie zatrudnionych jest 4750 górników i 3050 pracowników elektrowni.
Aktywiści weszli na komin elektrowni
Te liczby robią wrażenie, ale Elektrownia Bełchatów zajmuje też zaszczytne miejsce w mniej zaszczytnych rankingach. Jest największym emitentem dwutlenku węgla w Europie.
„Ta instalacja emituje do atmosfery najwięcej CO2 spośród wszystkich elektrowni w całej Europie” – napisała w komunikacie organizacja Greenpeace, której aktywiści w listopadzie 2018 roku wspięli się na liczącą sto osiemdziesiąt metrów chłodnię kominową elektrowni Bełchatów, by zaprotestować przeciwko bierności polityków wobec kryzysu klimatycznego.
Miało to miejsce w przededniu szczytu klimatycznego COP24, najważniejszego spotkania światowych polityków, którzy mieli ustalić, w jaki sposób powstrzymać zmiany klimatyczne.
Aktywiści zeszli z komina po kilku dniach. Nie dlatego, że otrzymali zapewnienia, których się spodziewali – po prostu dalsze przebywanie w tym miejscu stało się dla nich zbyt niebezpieczne. – Stężenie toksycznych substancji w miejscu, w którym przebywali, przekroczyło poziom bezpieczny dla ich zdrowia – poinformowała Katarzyna Guzek, rzeczniczka prasowa Greenpeace Polska.
Prawnicy dla Klimatu złożyli bezprecedensowy pozew
Greenpeace’owi kibicuje inna skupiająca się na ochronie środowiska instytucja, ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. „Ta instalacja emituje do atmosfery najwięcej CO2 spośród wszystkich elektrowni w całej Europie” – podkreśliła organizacja w komunikacie prasowym.
Lista zarzutów, które sformułowali eksperci EarthClient, jest dłuższa.
- od początku funkcjonowania elektrownia Bełchatów wyemitowała około miliarda ton dwutlenku węgla do atmosfery, co stanowi równowartość 3-letniej emisji CO2 całej Polski. Ten wynik sprawia, że Elektrownia Bełchatów jest największym pojedynczym emitentem gazów cieplarnianych w Europie. Jest również największą instalacją oddziałującą na klimat w Polsce.
- spala jedną tonę węgla na sekundę
- emituje więcej CO2 rocznie, niż są w stanie pochłonąć polskie lasy;
- jej emisje równają się temu, co emituje do atmosfery 12 proc. wszystkich wulkanów na całym świecie;
- rocznie emituje tyle samo CO2, co 6,5 miliona samochodów;
Nie mogąc doprosić się od właściciela elektrowni satysfakcjonującego „planu naprawczego”, we wrześniu 2019 r. fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi złożyła pozew przeciwko właścicielowi Elektrowni Bełchatów, spółce PGE GiEK, „za szkodę w środowisku naturalnym traktowanym jako dobro wspólne”.
Sąd przyznał: spółki węglowe też są odpowiedzialne za kryzys klimatyczny
W swoim pozwie fundacja domaga się odejścia od spalania węgla brunatnego w 11 najstarszych blokach elektrowni do 2030 r. i w ostatnim bloku do 2035 r. Uzasadnieniem żądania jest wielowymiarowe niszczenie środowiska: elektrownia pogłębia kryzys klimatyczny poprzez ogromne emisje dwutlenku węgla, odwadnia region, który według Ministerstwa Środowiska jest najbardziej w Polsce zagrożony pustynnieniem, a także zanieczyszcza glebę i powietrze.
Fundacja oparła swoje żądania na danych i dokumentach publicznych, raportach Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu IPCC, ekspertyzach w zakresie wpływu kompleksu bełchatowskiego na środowisko oraz na analizach ekonomicznych dowodzących efektywności zastąpienia węgla brunatnego w Elektrowni Bełchatów czystymi źródłami energii.
We wrześniu 2020 roku odbyło się posiedzenie sądu w Łodzi w tej sprawie. Sąd stwierdził, że kryzys klimatyczny jest faktem i trzeba mu przeciwdziałać, a sam klimat jest dobrem wspólnym za które odpowiedzialni są wszyscy, także spółki węglowe. „Takie stwierdzenia padły w Polsce z ust sądu po raz pierwszy. Sędzia zobowiązała strony do rozmów ugodowych w kwestii ograniczenia wpływu Elektrowni Bełchatów na klimat i środowisko” – cieszy się strona powodowa. Trwają rozmowy w tej sprawie.
Niepewna przyszłość elektrowni po 2030 roku
Przyszłość elektrowni jest niejasna.Polska Grupa Energetyczna Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna planuje wyłączenie bloków elektrowni w Bełchatowie po 2030 r. Elektrownia jest zasilana węglem brunatnym z kopalni odkrywkowej w Szczercowie, ale te zasoby się kończą. Wprawdzie PGE deklarowało, że chce wydobywać węgiel ze złóż w Złoczewie, ale wciąż nie zapadła decyzja w tej sprawie. Choć wydawało się, że sprawa nowej odkrywki jest przesądzona, to z najnowszych analiz wynika, że jest ona jednak nieopłacalne. Można zakładać, że ostatecznie PGE wycofało się z tego pomysłu, ale z jakiegoś powodu nie poinformowała o swojej decyzji.
Trudny majowy tydzień w elektrowni
W sobotę 22 maja doszło do pożaru na terenie Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów w Rogowcu. Zapalił się znajdujący się na wysokości o koło 30 metrów.
– Akcja gaśnicza jest utrudniona ze względu na dostęp do płonącego obiektu. Znajduje się on na znacznej wysokości. Jest on mniej więcej na wysokości wieżowca. Strażakom udało się ugasić wstępnie ogień, ale sytuacja pożarowa nie została opanowana. W akcję zaangażowany jest podnośnik i drabina – poinformował PAP rzecznik wojewódzkiej straży pożarnej w Łodzi mł. bryg. Jędrzej Pawlak.
Z kolei w poniedziałek 17 maja doszło do automatycznego wyłączenia 10 bloków energetycznych, co było konsekwencją uszkodzenia rozdzielni Polskich Sieci Elektroenergetycznych, które znajdują się właśnie w Rogowcu. Działał jedynie największy z bloków siłowni (o mocy 858 MW).
17 maja późnym wieczorem poinformowano o naprawieniu awarii na stacji, ruszyły też prace mające na celu ponowne uruchomienie wyłączonych bloków. Przed godz. 8 we wtorek 18 maja PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna przekazało, że w nocy uruchomiono 6 bloków z 10 wyłączonych. Następnie uruchomiono kolejne: blok nr 7, nr 8, oraz nr 2. Według stanu na godz. 16.30 działa 9 na 10 bloków.
Prezes PGEGiKE Wioletta Czemiel-Grzybowska wyjaśniła we wpisie na Twitterze, że w elektrowni Bełchatów nie było awarii. „Bloki wyłączyły się automatycznie – tak jak powinny – po awarii rozdzielni PSE w Rogowcu oddalonej kilka kilometrów od elektrowni. Pracownicy elektrowni ekspresowo przywrócili jej prace” – napisała.