Awaria stacji i nagle przestało działać 10 bloków największej polskiej elektrowni. „Mamy rezerwę”

Awaria stacji i nagle przestało działać 10 bloków największej polskiej elektrowni. „Mamy rezerwę”

Elektrownia Bełchatów
Elektrownia Bełchatów Źródło: Shutterstock / Pawel_Brzozowski
W poniedziałek 17 maja doszło do awarii, przez którą nie działa 10 bloków energetycznych Elektrowni Bełchatów. W efekcie w polskiej sieci zabrakło 3900 MW, ale dostawy prądu nie zostały przerwane. Awaria została już naprawiona, trwają prace nad uruchomieniem bloków.

O awarii poinformował jako pierwszy dziennikarz Radia Nowy Świat Klaudiusz Slezak. Jak przekazał na Twitterze 17 maja około godziny 19, nie działa 10 z 11 bloków Elektrowni Bełchatów (największej elektrowni w Polsce). Jako przyczynę tego stanu już wtedy wskazywano awarię jednej ze stacji Polskich Sieci Elektroenergetycznych (spółka Skarbu Państwa, odpowiedzialna za sieci najwyższych napięć w kraju).

Awaria sieci. 10 bloków Elektrowni Bełchatów nie działa

Później te doniesienia potwierdziła TVN24 Biznes rzeczniczka Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna Sandra Apanasionek. Przekazała stacji: – W Elektrowni Bełchatów nie działa 10 bloków energetycznych prawdopodobnie z winy „przepięcia” na stacji rozdzielczej Rogowiec. W polskiej sieci energetycznej brakuje 3900 MW. Skala jest bardzo duża.

Stacja otrzymała też stanowisko od rzeczniczki prasowej Polskich Sieci Elektroenergetycznych Beaty Jarosz-Dziekanowskiej, która poinformowała, że „awaryjnie odstawiono bloki” w Elektrowni Bełchatów przez awarię na stacji Rogowiec. – Krajowy system pracuje stabilnie, nie przewidujemy żadnych braków. Jako operator systemu mamy rezerwę, która jest wymagana i możemy korzystać z importu awaryjnego – mówiła.

Awaria na stacji rozdzielczej Rogowiec została już usunięta i niedługo ruszy akcja ponownego uruchomienia bloków. Mimo awarii – co podkreślano – nie nastąpiły i nie nastąpią przerwy w dostawach prądu. Choć na jakiś czas z polskiej sieci „wyparowało” 3900 MW, to zapotrzebowanie na moc pokryto importem (około godz. 21.30 było to ponad 2500 MW), nieprzerwanie pracował też jeden, największy blok elektrowni o mocy 858 MW (jest podłączony do stacji Trębaczew, dlatego nie został awaryjnie odstawiony), funkcjonowały też rezerwy.

Bartłomiej Derski z portalu wysokienapiecie.pl tak podsumował tę sytuację:

„Bezbłędnie zadziałały jednak mechanizmy obrony systemu elektroenergetycznego przed blackoutem – zarówno te automatyczne, jak i wymagające reakcji. Dostawy energii od razu przejęły na siebie elektrownie utrzymujące rezerwę wirującą, w ruch zostały puszczone turbiny elektrowni szczytowo pompowych, a ostatnią deską ratunku, bez której zapewne nie udałoby się obronić systemu, okazała się pomoc międzyoperatorska – oprócz zakontraktowanych już wcześniej ok. 2 GW mocy importowanych, sąsiedzi, poprzez zachodnią i południową granicę, dostarczyli nam kolejny 1 GW mocy”.

Źródło: TVN24, Radio Nowy Świat, wysokienapiecie.pl