Jeśli stopy przebiją poziom 4 proc., kredyty zdrożeją o połowę. A to i tak wariant optymistyczny
Najbliższe kwartały mogą się okazać ciężkie dla wielu kredytobiorców. Poza tym, że tak jak wszyscy inni, będą więcej płacić za jedzenie czy energię, to dodatkowo ich kieszenie zostaną wydrenowane przez rosnące raty kredytów. Od października ich wysokość poszła w górę o kilkaset złotych, a przed nami prawdopodobnie jeszcze co najmniej dwie podwyżki stóp procentowych. O tym, dlaczego decyzje Rady Polityki Pieniężnej w zakresie stóp procentowych przekładają się na wysokość zadłużenia, piszemy w tym tekście.
Jak się zmieni wysokość raty, jeśli stopy dojdą do poziomu 4 proc.?
Po trzech podwyżkach stopy wynoszą obecnie 1,75 proc. Typowi kredytobiorcy, którzy zaciągnęli kredyt na 330 tys. zł na 25 lat z marżą banku na poziomie 2,62 proc., jeszcze w październiku płacili ratę w wysokości 1541 zł. Na początku grudnia było to już 1891 zł, po kolejnej podwyżce stóp rata skoczyła o kolejnych kilkadziesiąt złotych
Ekonomiści ostrzegają, że w nadchodzącym roku Rada może podnieść stopy nawet do poziomu ok. 4 proc., a to i tak w wariancie optymistycznym, bo np.Piotr Kalisz, ekonomista Citi Handlowego, nie wykluczył w rozmowie z „Interią” poziomu 4,25 proc., a członek RPP Kamil Zubelewicz w rozmowie z tym serwisem wspomniał o możliwym poziomie 4,5 proc.
O ile wzrosłaby rata kredytu, gdyby stopy doszły do poziomu 4 proc.? Dziennikarz serwisu next.gazeta wziął jako przykład zobowiązanie zaciągnięte na 25 lat,z marżą 2,30 proc., na 300 tys. zł. Po podwyżce wyniosłaby niemal 2 tys. zł, prawie o połowę więcej niż przed pierwszą podwyżką stóp.
Im wyższa kwota do spłaty, tym bardziej odczuwalna będzie podwyżka raty. Rata kredytu na 500 tys. zł (pozostałe warunki bez zmian) poszłaby w górę do ok. 3 314 zł z ok. 2 256 zł przed podwyżkami i ok. 2 836 zł przy obecnym poziomie WIBOR 3M. To przykładowe wyliczenia, bo każdy kredytobiorca jest w innej sytuacji. W najlepszym położeniu są ci, którzy spłacili już jakąś znaczącą część kredytu i przez kilka ostatnich lat korzystali z dobrodziejstwa niskich stóp. Nie do pozazdroszczenia jest z kolei sytuacja „świeżych” kredytobiorców, którzy ledwo zaciągnęli kredyt, a już muszą się mierzyć z idącymi w górę stopami.
Klienci byli uświadomieni – przynajmniej teoretycznie
Październikowa podwyżka stóp była pierwszą od dziewięciu lat. W tym czasie RPP co najwyżej obniżała stopy, a w latach 2015-2020 były one przez cały czas na tym samym, niskim poziomie. Przełożyło się to na rekordowo tanie kredyty i nie było żadną tajemnicą, że niektórzy kupili mieszkanie właśnie dlatego, że „taniej już nie będzie” (przynajmniej gdy chodzi o obsługę długu, bo ceny nieruchomości nieustannie rosną). Banki mają obowiązek przedstawiać klientom symulacje wzrostu wysokości zadłużenia w zależności od zmian stóp procentowych, co daje nadzieję, że zadłużeni mieli od początku świadomość, że raz ustalona rata nie będzie obowiązywała przez cały czas spłaty kredytu.
Jednocześnie przy obliczaniu zdolności kredytowej banku musiały uwzględnić możliwe wzrosty wysokości rat, więc nie mogły udzielić kredytu osobie, która mało zarabia i „nie rokowała” już w chwili składania wniosku. Tyle teoria, bo przecież między momentem wnioskowania o kredyt a podwyżką raty, która nastąpiła kilka lat temu, w życiu kredytobiorcy mogły nastąpić różne wydarzenia, które niekorzystnie wpłynęły na jego sytuację finansową i udźwignięcie nowej wysokości rat nie odbędzie się bez wysiłku.