Sankcje w razie agresji Rosji. Niemcy chcą wyłączyć spod nich energetykę
Jeśli wojska rosyjskie przekroczą granicę z Ukrainą, Zachód odpowie pakietem sankcji wymierzonych w Moskwę – takie ostrzeżenie zostało wyrażone już kilka tygodni temu. Europejscy przywódcy mają nadzieję, że ostudzi to rosyjskie plany zaatakowania sąsiada, wobec czego regularnie przypominają Putinowi, że agresja spotka się z odpowiedzią natury gospodarczej. Rzecz w tym, że nałożenie sankcji uderzy również w gospodarkę praktycznie każdego państwa europejskiego, więc przywódcy zastanawiają się, w jaki sposób zaprojektować sankcje, by były dla nich jak najmniej obciążające.
Najbardziej dotkliwe dla odbiorców w Europie będzie nałożenie ograniczeń na przesył gazu, gdyż cały kontynent bardzo polega na dostawach z Rosji. Zwłaszcza zimą rezygnacja z usług Gazpromu będzie wiązała się z trudnym zadaniem zorganizowania alternatywnych dostaw. I bez tego zresztą gaz jest od kilkunastu tygodni rekordowo drogi.
Nie dziwi więc, że niemiecki rząd chciałby wyjąć spod sankcji sektor energetyczny i w ten sposób zachować bezpieczeństwo dostaw – informuje Bloomberg.
Co z gazociągiem Nord Strem 2?
Dominują głosy, że w przypadku inwazji Rosji przeciwko Ukrainie gazociąg Nord Stream 2 nie zostanie uruchomiony. Wprawdzie mierząca 1200 km nitka bałtyckiego gazociągu jest już gotowa, ale proces certyfikacji Nord Stream 2 przez Federalną Agencję Sieci został wstrzymany. Niemiecka ambasada przedstawiła amerykańskim kongresmenom notę, z której wynika, że najszybszy termin oddania gazociągu do użytku to lipiec tego roku, ale rozwój wypadków uzależniony jest od tego, co będzie się działo na Ukrainie.
O tym, jak niemiecki rząd miota się w sprawie możliwości nałożenie ograniczeń na przesył gazu może świadczyć fakt, że jeszcze na początku roku kanclerz Olaf Scholz i minister obrony Christiane Lambrecht sugerowali, że oddanie do użytku Nord Stream 2 nie jest powiązane z wydarzeniami na Ukrainie. We wtorek narracja całkowicie się zmieniła i kanclerz powiedział, że na stole leżą już wszystkie opcje, włączając w to zablokowanie NS2 na bardzo długi czas.
Gdyby miało dojść do scenariusza, w którym dostawy gazu zostaną zmniejszone (a już teraz są dużo niższe niż jeszcze kilka miesięcy temu), Europa będzie potrzebowała surowca z innych kierunków. Nieoficjalnie mówi się, że trwają rozmowy o dodatkowych dostawach skroplonego gazu LNG m.in. z krajów Bliskiego Wschodu, w tym Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Europa bardziej straci na sankcjach
Agencja Bloomberg zwraca uwagę na to, że w razie nałożenia sankcji Unia Europejska ma dużo więcej do stracenia niż USA, a to dlatego, że Rosja jest jej piątym co do wielkości partnerem handlowym oraz głównym dostawcą energii. Wśród partnerów Stanów Zjednoczonych znajduje się dopiero w pierwszej trzydziestce. O ile Stany Zjednoczone są eksporterem energii netto, to UE opiera się na imporcie, a Rosja jest jej dostawcą nr 1, zarówno ropy naftowej, jak i gazu ziemnego.
Niechęć do nakładania na Moskwę naprawdę odczuwalnych kar jest również pokłosiem tego, że rykoszetem za sankcje nakładane w przeszłości dostawała UE, a nie Stany. – Sankcje przynoszą najlepsze efekty, jeśli są skuteczne – powiedziała w zeszłym tygodniu niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock. Dodała, że „chodzi o sankcje, które naprawdę działają nie przeciwko sobie, ale raczej przeciwko Rosji”.
Bloomberg cytuje głównego ekonomistę ING Bank Eurasia Dmitra Dolgina, który wymienia sposoby, w jakie Stany Zjednoczone i ich sojusznicy mogliby uderzyć w Rosję. Proponuje sankcje na technologie niemilitarne, czyli blokowanie firmom dostępu do finansowania zagranicznego, zakaz kupowania przez zachodnie fundusze długu państwowego, co kosztuje Rosję 10 miliardów dolarów rocznie, zakaz zagranicznego udziału w lokalnych długach państwowych z mocą wsteczną oraz zatrzymanie dostępu do systemu płatności Swift, co znacznie utrudniłoby Rosji pobieranie płatności.