Atak Rosji na Ukrainę zachwieje rynkiem paliw i gazu. Może być jeszcze drożej

Atak Rosji na Ukrainę zachwieje rynkiem paliw i gazu. Może być jeszcze drożej

Gazociąg, zdjęcie ilustracyjne
Gazociąg, zdjęcie ilustracyjne Źródło:GAZ-SYSTEM
Jeśli rosyjska armia przekroczy granicę ukraińską, czekają nas zawirowania na rynku gazu i paliw, bo głównym ich dostawcą jest właśnie Rosja. Charakter i uciążliwość tych zakłóceń będą zależały od tego, jak rozwijać się będzie konflikt.

Sytuacja na granicy ukraińsko-rosyjskiej jest napięta od wielu tygodni. Rośnie koncentracja wojsk rosyjskich wokół granicy, a w odpowiedzi NATO wysyła dodatkowe siły na wschód. Nie ma pewności, czy ze strony Rosji to wyłącznie pokaz siły i wojna nerwów czy też przygotowania do ataku. A jeśli tak, to jakiego rodzaju będzie to atak: zaczepny na terenach przygranicznych czy obejmujący większą część kraju.

Te wszystkie wątpliwości powodują, że instytucje odpowiedzialne za tworzenie prognoz muszą tworzyć scenariusze na okoliczności różnych zdarzeń, w tym na wpływ działań na Ukrainie na dostawy gazu i paliw do Polski.

Sankcje zakłócą dostawy

Prof. Robert Zajdler, ekspert w obszarze energetyki Instytutu Sobieskiego, powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że gdyby doszło do przerwania dostaw ropy i gazu do Polski z kierunku wschodniego, to nasz kraj poradzi sobie przez co najmniej trzy miesiące, gdyż posiadamy odpowiednie zapasy obowiązkowe ropy i gazu, własne wydobycie gazu i alternatywne źródła dostaw. Zgodnie z przepisami Polska musi utrzymywać takie zapasy gazu, aby być w stanie funkcjonować bez jego dostaw przez 30 dni.

Problemem byłoby natomiast to, że zakłócenia dostaw realizowanych nie tylko do Polski, ale w ogóle, na terenie Europy, wywindowałyby ceny. Atak spowoduje również, że Zachód nałoży na Rosję sankcje, które dodatkowo wpłyną niekorzystnie na nasze zakupy paliw.

Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych, jest zdania, że jeśli konflikt nie przerodzi się w otwartą wojnę, a jedynie w lokalne, przygraniczne lub krótkotrwałe starcia, to żadne poważne zakłócenia nie powinny wystąpić.

– W zakresie dostaw ropy i produkcji paliw Polska w zasadzie jest bezpieczna. Zdecydowanie gorzej sytuacja wygląda z gazem, gdyż tu proces dywersyfikacji potrwa jeszcze co najmniej rok, a dziś mocno jesteśmy uzależnieni od importu ze Wschodu – zauważył Sikora.

Baltic Pipe pozwoli uniezależnić się od dostaw z Rosji

Polskie rafinerie około 70 proc. surowca pozyskują z Rosji. Z kolei zakupy gazu dokonywane przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo w Gazpromie na podstawie kontaktu jamalskiego wynoszą około 10 mld m sześc. rocznie, co stanowi obecnie około połowy naszego zaopatrzenia. Za kilkanaście miesięcy gotowy powinien być gazociąg Baltic Pipe, dzięki któremu będziemy sprowadzać gaz bezpośrednio ze złóż norweskich.

– W okresie zimowym zużycie gazu w Polsce waha się od 70 mln do 100 mln m sześc. na dobę, natomiast magazyny gazu w Polsce mają zdolność przechowania 3,2 mld m sześc. błękitnego paliwa – powiedział Mariusz Marszałkowski, ekspert branżowego portalu BiznesAlert.pl.

Czytaj też:
Koniec rosyjskich złudzeń. „NATO gotowe na nowy konflikt w Europie”