Biznes płaci cenę za szaleństwo Putina. Ogromna wyprzedaż rosyjskich spółek na londyńskiej giełdzie
Inwestorzy posiadający akcje rosyjskich spółek siedzą na rollercoasterze. W zeszły czwartek, czyli pierwszym dniu inwazji na Ukrainę, giełda moskiewska zaliczyła spadki, po których następnego dnia nie było już śladu. Poniedziałek okazał się jednak sądnym dniem dla rosyjskich spółek i to nie tylko tych notowanych w Londynie. Pogrom w Moskwie dopiero się zacznie.
Sankcje na Rosję. Moskwa straciła połowę swoich rezerw
W nocy z niedzieli na poniedziałek zaczęły obowiązywać unijne sankcje, które z cała siłą uderzyły w rosyjski bank centralny. Rosja straciła dostęp do połowy swoich rezerw, więc rozbuchane wydatki wojskowe musi pokrywać z złotem albo rublami, których wartość niknie w oczach. Aby nieco odwlec w czasie nieuniknione, giełdy rosyjska i białoruska poinformowały, że rozpoczną notowania z kilkugodzinnym opóźnieniem.
Miejscem pogromu rosyjskich spółek jest jednak również działająca normalnie giełda w Londynie, która od lat uważana była przez rosyjskich oligarchów za spokojną przystań.
Spadki na londyńskiej giełdzie. Gazprom 44 proc. w dół
Kwity depozytowe Gazpromu, czyli papiery wartościowe emitowane przezinstytucję finansową, będący przedmiotem obrotu na zagranicznych rynkach kapitałowych, na początku poniedziałkowej sesji straciły aż 44 proc. Inne spółki nie prezentowały się lepiej. Wartość kwitów Rosnieftu spadała w poniedziałek rano o 40 proc., Łukoilu o 58 proc., producenta złota Polyus Gold o 18 proc., Sbierbanku aż 70 proc.
Spadki zaliczyły również europejskie banki prowadzące interesy w Rosji. Akcje Raiffeisena straciły prawie 18 proc., papiery UniCredit taniały o 8,5 proc. a Societe Generale o prawie 10 proc. Sytuacja w kolejnych godzinach będzie równie dynamiczna.
Nie ma wątpliwości, że Władimir Putin dostał czytelny sygnał, że rosyjskiej gospodarce wojna na Ukrainie wcale się nie opłaca. Gdyby prezydent odważył się wyjść ze swojego gabinetu i przejechać wraz z całą obstawą po ulicach Moskwy, zobaczyłby ogromne kolejki ludzi, którzy mają nadzieję, że w kasetkach bankomatów wciąż jeszcze jest gotówka. Przez spadek wartości rubla oszczędności Rosjan zmalały w ciągu kilku godzin, a oni sami zastanawiają się, czy to pierwszy krok ku bankructwu ich państwa.