Orlen obniża ceny na stacjach. Olej napędowy średnio o 34 grosze w dół
Wojna na Ukrainie, zamieszanie na rynku ropy naftowej, groźby embargo na dostawy z Rosji i inne czynniki zewnętrzne wpływały w ostatnich dniach na rosnące ceny paliw na polskich stacjach. Za litr olej napędowego trzeba było w większości miejsc zapłacić nawet 7,99 zł. Benzyna zbliżała się do granicy 7 zł. Dziś o ważnej z punktu widzenia kierowców decyzji poinformował PKN Orlen.
„Obniżamy ceny na stacjach! ON o 34 gr/l, do średniego poziomu 7,55 zł, a benzynę o 20 gr/l do średniego poziomu 6,79 zł. Działamy zdecydowanie, żeby polscy kierowcy tankowali najtańsze paliwa w Europie. W Czechach litr benzyny kosztuje w przeliczeniu 7,54 zł, a na Litwie 8,81 zł” – napisał na Twitterze prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.
Rynki obawiają się braku rosyjskiej ropy
Szok na rynku ropy naftowej jest oczywiście spowodowany wojną na Ukrainie. Rosja jest bowiem drugim największym producentem tego surowca na świecie. Obawa przed zmniejszeniem dostaw, a przez to również przed brakami na rynku, spowodowała, że ceny znacząco podskoczyły. Trend wzrostowy było widać już z resztą kilka tygodni przed rozpoczęciem inwazji, gdy rosyjskie wojska zaczęły przemieszczać się na pozycje pod pretekstem ćwiczeń.
Problemy, które może wywołać odcięcie się od ropy z Rosji nakreślił dziś w TVP Info Piotr Naimski, pełnomocnik rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej. – Polskie rafinerie kupują rosyjską ropę. Przez kilka lat zmniejszyły to zapotrzebowanie, ale w dalszym ciągu ma to miejsce ze względów biznesowych. Można to zastąpić innymi dostawami przez naftoport. Przećwiczyliśmy to w 2019 roku, gdy trzeba było odciąć dostawy z Rosji, bo ropa była zanieczyszczona. Okazało się, że PERN, naftoport i rafinerie były sobie w stanie poradzić – powiedział.