11 proc.? Oto prawdziwy poziom inflacji. Ekonomista: Sieci handlowe przestały negocjować ceny
Eliza Olczyk, „Wprost”: Ile tak naprawdę wynosi dzisiaj inflacja w Polsce?
Andrzej Sadowski: Normalny obywatel doskonale zdaje sobie sprawę, ile wynosi jego inflacja. Przy powtarzalnych zakupach jest w stanie zauważyć jak bardzo rosną ceny towarów oraz usług, za które sam płaci. Na początku marca tego roku na Giełdzie Papierów Wartościowych odbyła się konferencja poświęcona inflacji, w czasie której podawano dane mówiące o 30-proc. poziomie inflacji konsumenckiej oraz tej producenckiej.
Skąd zatem informacja, że inflacja wynosi 10-11 proc.?
W meteorologii podaje się dwa rodzaje temperatur – nominalną oraz tę odczuwalną. Z inflacją jest podobnie. Ta odczuwalna dla obywateli jest na poziomie już 30 proc. Ale każdy oczywiście chciałby zapłacić według urzędowych danych GUS, czyli te 10-11 proc.
Wydawaliśmy na zakupy 100 zł, a dziś kupując to samo, wydajemy kilkadziesiąt złotych więcej?
Zależy za jakie produkty i usługi, ale mniej więcej tak. Nasz rząd próbuje używać argumentu, że w strefie euro i innych krajach unijnych jest równie wysoka inflacja. Rzecz w tym, że dzisiaj w niektórych krajach UE inflacja jest niższa niż w Polsce w lutym 2020 roku. Wtedy oficjalna inflacja wynosiła u nas 4,7 proc. Zauważmy, że miało to miejsce już przed pandemią i wówczas inflacja rok do roku wzrosła o ok. 100 proc. W strefie euro nie było problemu z inflacją w takiej skali. Dr Kamil Zubelewicz, członek Rady Polityki Pieniężnej, już w 2018 roku składał wnioski o podwyższenie stóp procentowych, żeby nie dopuścić do rozkręcenia się inflacji. Zaczęto to robić dopiero po kilku latach – w 2021 roku.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.