Szczyt inflacji dopiero przed nami. Wicepremier przyznaje, co nas czeka
Główny Urząd Statystyczny przedstawi dziś najnowsze dane dotyczące inflacji. Przypomnijmy, że przed dwoma tygodniami Urząd podał, że inflacja rok do roku wyniosła 12,3 proc., co jest najgorszym wynikiem od 1998 roku. Jaki będzie pik inflacji i kiedy on nastąpi? Takie pytanie usłyszał w piątek w Radiu Zet Henryk Kowalczyk, wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi.
– Pik inflacji nastąpi pewnie jesienią tego roku. Ceny żywności rosną. Wszystko wskazuje na to, że wojna na Ukrainie szybko nie wygaśnie, co spowoduje w pewnym sensie kryzys zbożowy. Ceny na rynkach światowych wrosną i to będzie kolejny impuls inflacyjny – powiedział w rozmowie z rozgłośnią Kowalczyk.
Wicepremier nie chciał prognozować, ile wyniesie inflacyjny pik. Zdaniem niektórych ekonomistów może on osiągnąć poziom 20 proc.
Żywność zdrożeje o 1/3
Pytany o to, o ile wzrosną ceny żywności Kowalczyk podkreślił, że mogą to być podwyżki na poziomie 25 – 30 proc., o ile – jak zaznaczył – nie zmieni się sytuacja na Wschodzie. – Jeśli zabraknie zboża i żywności na rynkach światowych to będą tego konsekwencje – powiedział minister rolnictwa i rozwoju wsi, podkreślając, że za możliwy wzrost cen żywności o jedną trzecią należy winić Władimira Putina.
Wicepremier zapewnił, że żywności w Polsce na pewno nie zabraknie, podkreślając, że produkujemy „wystarczającą ilość żywności dla siebie”.