Samotny samuraj. Zachód podnosi stopy procentowe, a Japonia ma przeciwny plan
Bank Japonii ma bardzo osobliwy pomysł na czasy inflacji trawiącej gospodarki na całym świecie. Mimo że Rezerwa Federalna, Europejski Bank Centralny, Bank Anglii, czy Szwajcarski Bank Narodowy, czyli banki centralne chroniące wartości największych walut, postanowiły niemal jednocześnie zacieśnić politykę pieniężną, to Japończycy chcą iść odmienną drogą.
Odbudować gospodarkę nawet kosztem obywateli
Władze Banku Japonii poinformowały, że utrzymują stopy procentowe na poziomie -0,1 proc. i zapowiedziały, że przewidują ich utrzymanie na obecnym, lub niższym poziomie. Jest to całkowicie sprzeczne z tym, co robią wszystkie inne banki centralne w cywilizowanych krajach. Japończycy tym samym narażają swoich obywateli na lawinowo rosnącą inflację, a przez to znacząco rosnące koszty życia.
Japońskie władze tłumaczą swoją decyzję tym, że nadal chcą utrzymywać politykę pieniężną, która sprzyja wychodzeniu z kryzysu po pandemii koronawirusa. Zastanawia tylko, czy japońscy bankierzy zauważyli, że świat mierzy się już z nieco innym problemem.
Sygnał ze strony Banku Japonii miał natychmiastowy efekt na kurs jena. Japońska waluta ponownie straciła wobec dolara. W tym roku, działania BoJ sprawiły, że amerykańska waluta zyskała już w tej parze około 15 proc. na wartości. Para zbliża się do rekordu ustanowionego 24 lata temu. Analitycy przewidują, że już niebawem tę granicę przekroczy i dojdzie nawet do poziomu 140 jenów za dolara. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zmagają się z najwyższą inflacją od 40 lat. W Polsce sięga ona blisko 14 proc. Ciekawe dokąd Japonię zaprowadzi jej polityka pieniężna.