Glapiński: „Konsumenci mieli za dużo pieniędzy”
Zdaniem prezesa Narodowego Banku Polskiego, pomimo wysokiej inflacji i obniżającego się tempa wzrostu gospodarczego w Polsce nie ma jeszcze kryzysu gospodarczego.
– My nie mamy w Polsce kryzysu, gospodarka się bardzo szybko rozwija. Powiem tu coś, co dla nieekonomisty jest dziwne, tempo jest za wysokie. Powiem coś, co jest jeszcze gorszą herezją, nabywcy i konsumenci mają za dużo pieniędzy. Bo te wyższe ceny akceptowali – powiedział Glapiński.
– Generalnie płace w sektorze przedsiębiorstw rosły cały czas szybciej, niż inflacja. Mimo wzrostu cen popyt był. Najmniej uposażeni oczywiście mają coraz mniejszą siłę nabywczą, ale są grupy pracowników, które mają nieformalną indeksację względem inflacji – dodał.
„Zły policjant”
Jak tłumaczył podczas czwartkowej konferencji prezes NBP, rolą banku centralnego w okresie wysokiej inflacji jest studzenie popytu.
– Bank centralny jest złym policjantem. My musimy pilnować inflacji, pilnować siły pieniądza i ograniczać, w tym wypadku, popyt. Zmniejszać chęć akceptacji przez nabywców podwyższanych cen. Ceny rosną, ale konsumpcja też. Ludzie kupowali coraz więcej droższych produktów. My zastopowaliśmy teraz kredyt, zwłaszcza hipoteczny, na czas inflacji – powiedział.
– Doprowadziliśmy do tego, że kredyty hipoteczne stanęły, a kredyt konsumpcyjny, czyli na lodówki, pralki, AGD etc., został prawie zamrożony. To powoduje sytuację, kiedy przedsiębiorcy nie będą mogli podnosić cen, bo nie znajdą nabywcy – dodał.
Stopy procentowe
W środę Rafa Polityki Pieniężnej podjęła decyzję o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczasowy poziomie. Jak mówił w czwartek prezes Glapiński, nie oznacza to zakończenia serii podwyżek, a jedynie jej wstrzymanie.
Członkowie RPP czekają na szczegółowe dane o inflacji, które mają zostać opublikowane w listopadzie. Po ich analizie Rada Polityki Pieniężnej będzie decydować o tym, czy ponownie podwyższyć stopy procentowe.