Kryzys energetyczny. Podwójna klęska Putina. Szantaż uniezależnił Europę od Kremla
Ceny gazu na europejskim rynku cały czas spadają. 23 grudnia kontrakty terminowe na styczeń potaniały o kolejne 5 proc., notując cenę około 960 dolarów za tysiąc metrów sześciennych surowca. Następnie rynek kontynuował tendencję spadkową. To kolejny sygnał stabilizacji cen gazu w Europie.
Szantaż energetyczny Putina się nie udał
Mimo początkowych szoków na rynkach gazu, ropy naftowej i energii elektrycznej, które napędziły wzrost inflacji w większości europejskich państw, sytuacja na europejskim rynku wydaje się opanowana.
Państwa europejskie znalazły alternatywnych dostawców surowców, co jednak wymagało pewnych przygotowań i kilku tygodni oczekiwania. W pewnym momencie nieco paniczne zamówienia na gaz LNG z Kataru i USA, który był najlepszą alternatywą dla zablokowanych dostaw z Rosji, okazały się nieco kłopotliwe. Ze względu na niewystarczającą liczbę gazoportów i jednostek regazyfikacyjnych, w części portów ustawiły się kolejki gazowców oczekujących na rozładunek. Sytuacja została jednak szybko opanowana, co sprawiło, że ceny gazu na rynku się unormowały.
Kolejne państwa zrozumiały także, że podobnie jak w Polsce, potrzebna jest budowa gazoportów, które pozwalają na przyjmowanie skroplonego gazu ziemnego z kierunków innych, niż Rosja.
Maksymalna cena na gaz z Rosji
Drugim elementem, który pogrążył plany Putina, było ustanowienie maksymalnych limitów cenowych najpierw na rosyjską ropę naftową, a następnie na gaz ziemny od Gazpromu.
19 grudnia oficjalną informację o przyjęciu maksymalnych cen na gaz z Rosji podał na Twitterze premier Mateusz Morawiecki, który wskazał kwotę 180 euro za MWh. „Mamy porozumienie w sprawie maksymalnej ceny gazu – wyniesie ona 180 euro za megawatogodzinę. Na ostatnich spotkaniach w Brukseli naszej większościowej koalicji udało się przełamać opór – głównie ze strony Niemiec. To oznacza koniec możliwości manipulacji rynkiem przez Rosję i jej spółkę Gazprom” – napisał szef rządu.