Nowa forma turystyki w Polsce. Spirits tourism połączy zwiedzanie z degustacją alkoholi
W Polsce tworzy się moda na spirits tourism, czyli odwiedzanie małych, rzemieślniczych destylarni wytwarzających alkohole mocne. Pierwsze, próbne trasy na styku turystyki i rzemieślniczej produkcji alkoholu mają powstać jeszcze w tym roku.
Polska może stać się drugą Irlandią. Wkrótce rusza spirits tourist
Obecnie trwają ostatnie prace logistyczne w tej kwestii, począwszy od transportu, noclegów, wyżywienia aż po degustację alkoholi czy zwiedzanie zabytkowych miejsc i historycznych obiektów. Do akcji włączyło się już kilkunastu właścicieli zakładów spirytusowych, a zainteresowanie współpracą wyraziło kilkadziesiąt kolejnych firm z tej branży. Start spirits tourism zaplanowano na czerwiec.
– Jeżeli producenci wykażą odpowiednią determinację i otrzymają niezbędne wsparcie, to właśnie na tym polu możemy szybko stać się „drugą Irlandią” – mówi Witold Włodarczyk, prezes zarządu Związku Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego w rozmowie z Wprost.pl.
Będą nowe trasy nietypowej turystyki. Szlakiem odnowionych dworów czy pałaców
Jego zdaniem dziś w Polsce, przy odradzającym się rynku rzemieślniczych gorzelni, pojawia się możliwość stworzenia interesującej trasy — szlakiem odnowionych dworów czy pałaców. To przy nich — często od ponad 100 lat — istnieją gorzelnie, pełniące niegdyś istotną rolę w majątku dworskim. Produkowano w nich spirytus, główne ze zbóż i ziemniaków, których nadwyżki gromadzono w dworkach.
Znaczna część tych gorzelni rolniczych dobrze radziła sobie także w czasach PRL-u. Stanowiły one istotną część gospodarczą Państwowych Gospodarstw Rolnych, które powstały na bazie dawnych majątków ziemskich. Zaopatrywały one ówczesne Polmosy w surowy spirytus, na bazie którego powstawała znana już wtedy na całym świecie Polska Wódka.
Niestety, lata 90. ubiegłego wieku wraz z upadkiem PGR-ów przyniosły również likwidację większości gorzelni rolniczych. O ile w 1989 roku było ich ponad 1 tys., to do dzisiaj aktywnych pozostało niewiele ponad 50. W ostatnich latach wiele się jednak zmieniło w podejściu do dawnych, zaniedbanych nieruchomości.
Powstają nowe destylarnie. Jest popyt na regionalne trunki
– Pojawili się inwestorzy, którzy na bazie gorzelni rolniczych stworzyli destylarnie wytwarzające tradycyjne alkohole rzemieślnicze – twierdzi prezes Witold Włodarczyk. – Powstały magiczne miejsca z tradycją, a jednocześnie nowoczesną aparaturą, znajdujące się z reguły na terenach rolniczych, wśród pięknej przyrody oraz architektury – opowiada.
– Możliwość odwiedzenia takich miejsc, daje turystom nie tylko okazję do degustacji wspaniałych, lokalnych alkoholi, ale również skosztowania miejscowej kuchni i skorzystania z agroturystycznej bazy noclegowej – zaznacza prezes Włodarczyk. Jego zdaniem kreuje to miejsca pracy w regionach, często zagrożonych bezrobociem. Według brytyjskich obliczeń, w przypadku spirits tourism, każde miejsce pracy w gorzelni, kreuje 14 miejsc pracy w jego otoczeniu. Na tym jednak nie koniec.
– Chcielibyśmy również, szczególnie w przypadku turystów zagranicznych, połączyć zwiedzanie destylarni z poznawaniem polskiej kultury czy historii – przekonuje ekspert. Jest jeszcze inny aspekt promowania takich miejsc. Przyjeżdżający do Europy przeciętny turysta ze Stanów Zjednoczonych, Chin czy Japonii niewiele wie o historii, tradycji i kulturze starego kontynentu. Tym bardziej jego wiedza jest ograniczona w przypadku Polski.
Nietypowy duet. Gorzelnie będą połączone z trasami turystycznymi
– Tak się składa, że nasi wstępnie wytypowani do trasy turystycznej producenci, znajdują się w okolicach istotnych miejsc z punktu widzenia historii i kultury naszego kraju – dodaje Włodarczyk. Wystarczy spojrzeć na proponowaną listę spirits tourism.
Od producenta nalewek w Łomiankach niedaleko jest do Puszczy Kampinoskiej, a dalej do Muzeum Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli. Nalewki Staropolskie to produkty wytwarzane w krótkich seriach. Kupują je nie tylko zwykli konsumenci. Zamawiane są m.in. przez czwartego już prezydenta Polski dla swoich zagranicznych gości i przedstawicieli biznesu.
Turyści najpierw zwiedzą zabytki Torunia. Później pojadą na degustacje wódek
Podobnie może być przy zwiedzaniu produkcji regionalnych wódek w Toruniu. Już teraz zakład cieszy się olbrzymim zainteresowaniem turystów, chętnie polecają go miejscowi przewodnicy.
Z ich opowieści wynika, że najpierw zwiedzający udają się do Planetarium, gdzie dowiedzą się ciekawych rzeczy o pochodzeniu Mikołaja Kopernika. W czasie obiadu poznają tradycyjną polską gęsinę. Kupując prezenty, najczęściej wybierają Toruńskie Pierniki. Kolejnym punktem programu coraz częściej jest zwiedzanie regionalnej gorzelni i degustacja wódek.
– T oruńskie Zakłady Wódek Gatunkowych to najstarszy zakład w Polsce produkujący nieprzerwanie alkohole mocne. Zakład może się poszczycić szeroką gamą produktów i na tyle dużymi mocami produkcyjnymi w segmencie średnich firm, że sprzedaje za granicę znaczną część swoich wyrobów – twierdzi Włodarczyk.
Pierwsze trasy będą organizowane na wzór zachodni
Z kolei na trasie na Pomorzu znajduje się gorzelnia rzemieślnicza Podole Wielkie. Zakład produkuje wysokojakościowe wódki i okowity. – Poznanie po drodze Kolebki Solidarności w Gdańsku, z pewnością okażę się ciekawym doświadczeniem – mówi prezes Włodarczyk. — Dzisiaj niewielu zagranicznych turystów wie, że właśnie tu zaczęła pękać żelazna kurtyna, zanim zburzono berliński mur — dodaje. Pierwsze trasy spirits tourism będą organizowane na wzór irlandzki lub szkocki.
Moda na spirits tourism, czyli odwiedzanie małych, rzemieślniczych destylarni wytwarzających alkohole mocne, zrodziła się pod koniec lat 70. ubiegłego wieku w zachodniej Europie. Ten nietypowy sektor na styku turystyki i rzemieślniczej produkcji alkoholu, rozwinął się przede wszystkim w tych państwach, które słynęły i do dziś słyną z poszukiwanych na całym świecie trunków.
Polska chce dołączyć do populanego trendu. Chcemy dogonić najlepszych
Obecnie trzy państwa europejskie dominują w rozwoju tego trendu. Na pierwszym miejscu jest Szkocja, która słynie z whisky. Ponad 90 proc. szkockiej whisky jest sprzedawane za granicą. Kwota eksportu przekracza 5,7 mld euro. To nieporównywalnie więcej w relacji do eksportu wódki z Polski, która wynosi poniżej 150 mln euro rocznie.
W Szkocji znajduje się 130 destylarni, z czego 68 udostępnionych jest dla zwiedzających. W rekordowym 2019 roku szkockie destylarnie odwiedziło 2,16 mln turystów z całego świata.
Na drugim miejscu jest Francja, która słynie z koniaku. Aż 98 proc. tego trunku trafia na eksport. Najwięcej do Stanów Zjednoczonych i Chin. We Francji działa około 250 gorzelni, z czego 120 jest otwartych dla zwiedzających. Rocznie odwiedza je 1,8 mln osób.
Na trzecim miejscu uplasowała się Irlandia. Irlandzka whiskey powstaje z przefermentowanego zacieru zbożowego z wykorzystaniem drożdży. Tylko 11 proc. produkcji spożywa się w kraju. Pozostałe 89 proc. trafia na eksport. Około 40 działających destylarni jest udostępnionych dla zwiedzających. Wnoszą one istotny wkład w sektor turystyczny Irlandii. W 2019 roku destylarnie odwiedziło 1 milion ludzi.
Spirits tourism ma pomóc zwiększyć eksport polskich wódek
Na efekty zmian liczą też polscy producenci alkoholi. Obecnie Polska ze swoją rozpoznawalną na całym świecie wódką eksportuje niespełna 20 proc. produkcji. – Nasz lokalny rynek jest całkowicie nasycony jeżeli chodzi o wyroby spirytusowe. Od ponad 10 lat nie odnotujemy wzrostów. A w przypadku wódki czystej notujemy wręcz istotne spadki – mówi prezes Włodarczyk.
Przedstawiciele branży spirytusowej są otwarci na nowy pomysł. Zastanawiają się jednak czy spirits tourism może być częścią promocji polskich alkoholi? – Odpowiedź jest zdecydowanie twierdząca. Znaczną część turystów odwiedzających takie miejsca stanowią obcokrajowcy – zaznacza.
Jego zdaniem turysta, który spróbuje wyjątkowej regionalnej wódki, nalewki czy okowity w „pięknych okolicznościach przyrody”, w miejscu z historią, z pewnością będzie chciał zakupy kontynuować po powrocie do domu. – Będzie także promować nasze wyroby wśród przyjaciół. Jeżeli dodatkowo zapewnimy mu możliwość dostarczenia wytypowanego alkoholu bezpośrednio do domu np. poprzez e-commerce, to szansa na sukces jest duża – twierdzi prezes Włodarczyk.