Stopy procentowe w Argentynie przekroczyły 97 proc. Przy takiej inflacji to zasadne
Bardzo wysoka inflacja nie jest niczym nietypowym w Argentynie. Na początku lat 90. XX wieku kraj doświadczył okresu hiperinflacji, w szczycie której ceny dóbr konsumpcyjnych w porywach rosły w tempie przeszło 20 000 proc. rocznie. A żeby nie szukać daleko: w XXI wieku Argentyna zaliczyła trzy wielkie katastrofy gospodarcze i kilka pomniejszych recesji. W rezultacie produkt krajowy brutto przypadający na jednego Argentyńczyka w 2021 roku wyniósł 10,8 tys. dol. i był niewiele wyższy niż pod koniec XX wieku. Ale zapowiada się, że to nie koniec złej passy.
Argentyna ściga się z Syrią i Zimbabwe
Dziś w kategorii „najwyższa inflacja” zestawiana jest z krajami upadłymi, takimi jak Syria, Wenezuela oraz Liban, a także Zimbabwe, które również borykają się z inflacją przekraczającą 100 proc.
Aby zahamować wzrost cen, argentyński Bank Centralny w poniedziałek podjął decyzję o podniesieniu stóp procentowych o sześć punktów procentowych, do poziomu 97 proc. Ma nadzieję, że wysoki poziom stóp procentowych zachęci do inwestycji w argentyńskiej walucie. Czy to będzie miało jeszcze jakieś znaczenie? Miguel Kiguel, były zastępca prezesa argentyńskiego banku centralnego, powiedział w rozmowie z dziennikarzem CNN, że „rząd całkowicie przegrywa w walce z inflacją”.
– Obawiam się, że rząd zaczął działać bardzo późno: podwyżki stóp procentowych są, oczywiście, główną strategią w walce z inflacją, ale potrzeba czasu [aby przyniosły efekt – red] – powiedział Kiguel.
Kilkanaście miesięcy temu na przykładzie decyzji NBP mogliśmy się przekonać, że efekty podnoszenia stóp procentowych są widoczne najwcześniej po trzech miesiącach od ogłoszenia decyzji.
Dziewięć bankructw Argentyny
W historii Argentyny bankructwo kraju wystąpiło już dziewięć razy, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) ratował finansowo to państwo dwadzieścia dwa razy. Po raz ostatni doszło do tego w marcu 2022 r. Mówimy o jednym z najlepiej rozwiniętych krajów regionu, który już w 1913 roku był 10. najbogatszą gospodarką świata pod względem PKB per capita, a do 1930 r. jej zamożność porównywalna była z zamożnością Francji, Kanady czy Australii.
Pomimo tego dobrego, jak by się mogło wydawać, dobrego punktu wyjścia, Argentyna regularnie staje na krawędzi zapaści gospodarczej, a poziom życia mieszkańców gwałtownie się pogarsza. Wynika to z szeroko rozumianych problemów strukturalnych tego kraju, na które składają się: niska konkurencyjność gospodarki i wąska baza eksportowa; nieefektywna polityka fiskalna i możliwość finansowania deficytów przez bank centralny; płytki krajowy rynek kapitałowy; notorycznie wysoka inflacja oraz brak zaufania do waluty krajowej i duże oparcie na dolarze amerykańskim.
Niestety, rośnie też liczba bezrobotnych oraz zatrudnionych na czarno oraz niebezpiecznie rośnie grono osób, które nie przetrwają bez pomocy socjalnej. Krajowy Instytut Statystyki i Spisów (Censos) ogłosił, że w ubóstwie żyje już 36,5 proc., czyli 17,3 mln Argentyńczyków, a 8,8 proc. „znalazło się w skrajnej nędzy”.