Argentyna zakończy rok z inflacją na poziomie 100 proc. Bankructwa zdarzają się tam regularnie

Argentyna zakończy rok z inflacją na poziomie 100 proc. Bankructwa zdarzają się tam regularnie

Argentyna
Argentyna Źródło:Pixabay
Inflacja w Argentynie przebije do grudnia poziom 100 proc. Prezydent od miesięcy zapewnia, że rządzący szukają wyjścia z tej trudnej sytuacji, ale kolejni ministrowie finansów po miesiącu lub dwóch uznają swoją porażkę i rezygnują ze stanowiska.

Inflacja konsumencka w Argentynie podskoczyła w sierpniu do 78,5 proc. w ujęciu rocznym. Bank centralny szacował, że do końca roku inflacja może osiągnąć poziom nawet 95 proc. Wrzesień przyniósł jeszcze gorsze odczyty, a szacowana inflacja to już 100 proc. Ceny w sklepach zmieniają się z tygodnia na tydzień, ale jeśli wierzyć osobom, które są na miejscu i obserwują sytuację, nie powoduje to nerwowości w trakcie zakupów. Argentyńczycy nie kupują na zapas (choć tak by podpowiadała logika), ale za każdym razem płacą coraz to wyższe kwoty. Ten spokój może wynikać z tego, że wielkie kryzysy gospodarcze i inflacja niespotykana w Europie od czasów Wielkiego Kryzysu jest w Argentynie czymś w miarę normalnym.

Dziewięć bankructw Argentyny

W historii Argentyny bankructwo kraju wystąpiło już dziewięć razy, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) ratował finansowo to państwo dwadzieścia dwa razy. Po raz ostatni doszło do tego w marcu 2022 r. Mówimy o jednym z najlepiej rozwiniętych krajów regionu, który już w 1913 roku był 10. najbogatszą gospodarką świata pod względem PKB per capita, a do 1930 r. jej zamożność porównywalna była z zamożnością Francji, Kanady czy Australii.

Pomimo tego dobrego, jak by się mogło wydawać, dobrego punktu wyjścia, Argentyna regularnie staje na krawędzi zapaści gospodarczej, a poziom życia mieszkańców gwałtownie się pogarsza. Wynika to z szeroko rozumianych problemów strukturalnych tego kraju, na które składają się: niska konkurencyjność gospodarki i wąska baza eksportowa; nieefektywna polityka fiskalna i możliwość finansowania deficytów przez bank centralny; płytki krajowy rynek kapitałowy; notorycznie wysoka inflacja oraz brak zaufania do waluty krajowej i duże oparcie na dolarze amerykańskim.

Gdyby w Polsce inflacja przekraczała 82 proc. (szacunki argentyńskich ekonomistów za wrzesień), można by się spodziewać paraliżu całego kraju, protestów, zamieszek. W Argentynie one też się na pewną skalę odbywają, ale państwo funkcjonuje w miarę normalnie: działają szkoły, ludzie chodzą do pracy, firmy produkują na rynek krajowy i zagraniczny. Niestety, rośnie też liczba bezrobotnych oraz zatrudnionych na czarno oraz niebezpiecznie rośnie grono osób, które nie przetrwają bez pomocy socjalnej. Krajowy Instytut Statystyki i Spisów (Censos) ogłosił, że w ubóstwie żyje już 36,5 proc., czyli 17,3 mln Argentyńczyków, a 8,8 proc. „znalazło się w skrajnej nędzy”.

Karuzela stanowisk w ministerstwie finansów

Oczywiście, rząd zapewnia, że nieustannie podejmuje działania, by zmniejszyć inflację, ale od miesięcy idzie ona wyłącznie w górę. To właśnie rządzący są uważani za odpowiedzialnych ogromnego zamieszania, co nie przeszkadza im rzucać oskarżeń także w inne strony. Prezydent Argentyny Alberto Fernandez ponownie upomniał przedsiębiorców za „pogoń za nadmiernymi zyskami”.

O tym, jak trudno jest politykom działać w kryzysowej sytuacji niech świadczy karuzela stanowisk: na początku lipca ustąpił ze stanowiska minister gospodarki Martin Guzman. Jego następczyni Silvina Batakis przetrwała na tym stanowisku niespełna miesiąc, a kolejnym szefem resortu został finansista Sergio Masa.

Czytaj też:
Rekordowa inflacja w Polsce. „Dane zaskoczyły wszystkich”

Źródło: WPROST.pl