Glapiński przed Trybunałem Stanu? Morawiecki zabrał głos
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki zabrał głos w kwestii możliwego postawienia przez przyszłą koalicję prezesa Narodowego Banku Polskiego (NBP) Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu.
Opozycja chce postawić Glapińskiego przed Trybunałem. Premier komentuje – Pan prezes Adam Glapiński żadną miarą, nawet w najmniejszym stopniu nie powinien podlegać pod werdykt Trybunału Stanu. A to dlatego, że te jego dwie podstawowe kompetencje – monetarna i dotycząca stóp proc. są decyzjami ciał kolegialnych. Nawet jeśli te decyzje były błędne – a moim zdaniem były jak najbardziej właściwe – to były to decyzje kolegialne, więc pan prezes jest primus inter pares (łac. pierwszy wśród równych sobie – red.) – powiedział szef rządu, cytowany przez Money.pl.
– (Adam Glapiński) jest szefem Rady Polityki Pieniężnej, ale nie on sam podejmuje decyzje o wysokości stóp proc. Podobnie – jako prezes zarządu NBP te pozostałe decyzje monetarne, o których mówiłem. W związku z tym nie ma najmniejszej podstawy, by kierować wniosek do Trybunału Stanu przeciwko niemu – dodał.
Wiceprezes NBP: „Łamanie zasad"
Zdaniem Marty Kightley, wiceprezes NBP, próba postawienia Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu byłaby zamachem na niezależność NBP. – W kampanii wyborczej padły pewne słowa i zostały zapisane w tzw. 100 konkretach na pierwsze 100 dni nowego rządu. Tam znalazły się zapisy dotyczące NBP i prezesa Adama Glapińskiego. To jest oczywiście łamanie jakichkolwiek zasad, konstytucji i niezależności banku centralnego nie tylko w świetle przepisów krajowych, ale także europejskich – powiedziała w rozmowie z Business Insider Polska Kightley.
– Dopóki takie zapowiedzi padają ze strony opozycji i są elementem kampanii wyborczej, to należy się oczywiście tym przejmować, ale nie mają one aż takiej wagi. Jeżeli jednak ta opcja polityczna miałaby tworzyć rząd, a ataki na NBP nie ustałyby i nie ustałyby groźby pod adresem banku centralnego, które traktujemy jako zamach na niezależność NBP, to sytuacja może zrobić się bardzo groźna – dodaje.
Trybunał Stanu może orzec karę utraty czynnego i biernego prawa wyborczego, utraty orderów, odznaczeń i tytułów honorowych, zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych lub pełnienia jakichkolwiek funkcji w organach państwowych, pozbawienia mandatu poselskiego na okres od dwóch do 10 lat, utraty zajmowanego stanowiska. Wyroku Trybunału Stanu nie można uchylić, nie działa też wobec niego prawo prezydenta do ułaskawienia osoby skazanej. Wniosek w sprawie postawienia przed TS musi trafić do Sejmu i być złożony przez prezydenta lub co najmniej 115 posłów.
Konflikt w NBP
Przyszła koalicja rządząca posiada w Sejmie prawie 250 głosów. Jak informowało niedawno RMF FM, za pretekst do postawienia Glapińskiego przed Trybunałem Stanu może posłużyć jej publiczny konflikt szefa banku centralnego z członkiem zarządu NBP Pawłem Muchą. Opublikował on na platformie X (dawniej Twitter) pisma do członków RPP, w których w zarzuca m.in., że protokoły posiedzeń RPP nie są udostępniane części Członków Zarządu NBP. Mucha informował, że występował w tej sprawie kilkukrotnie, składając pisma do RPP powiadamiające o „niewykonywaniu obowiązków w zakresie współdziałania organów NBP". W jego ocenie „w praktyce działania organów NBP dochodzi do istotnych i mających kluczowe znaczenie dla funkcjonowania banku centralnego przekroczeń".
Wiceszefowa NBP podkreśla we wspomnianym wywiadzie, że nie ma żadnego konfliktu w zarządzie banku centralnego, a jedynie sytuacja, w której „jedna osoba stawia pewne roszczenia, także o charakterze materialnym”. Kightley stwierdziła, że „z tą osobą się trudno pracuje i tyle”.