Marta Kightley: zarzuty dla Glapińskiego byłyby zamachem na niezależność NBP

Marta Kightley: zarzuty dla Glapińskiego byłyby zamachem na niezależność NBP

Marta Kightley z prezesem Adamem Glapińskim
Marta Kightley z prezesem Adamem Glapińskim Źródło:Flickr
Zdaniem Marty Kightley, wiceprezes NBP, próba postawienia Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu byłaby zamachem na niezależność NBP. Argumenty przedstawiane przez Koalicję Obywatelską uważa za nietrafione. Na zarzut o to, że na comiesięcznych konferencjach prasowych Glapiński ośmiesza reprezentowaną przez siebie instytucję odpowiedziała, że „od jakiegoś czasu jest potrzeba uproszczenia komunikacji i przekazu NBP, aby dotarł on do zwykłego obywatela”.

W kampanii wyborczej padły pewne słowa i zostały zapisane w tzw. 100 konkretach na pierwsze 100 dni nowego rządu. Tam znalazły się zapisy dotyczące NBP i prezesa Adama Glapińskiego. To jest oczywiście łamanie jakichkolwiek zasad, konstytucji i niezależności banku centralnego nie tylko w świetle przepisów krajowych, ale także europejskich (…) Jeżeli jednak ta opcja polityczna miałaby tworzyć rząd, a ataki na NBP nie ustałyby i nie ustałyby groźby pod adresem banku centralnego, które traktujemy jako zamach na niezależność NBP, to sytuacja może zrobić się bardzo groźna – powiedziała Marta Kightley, wiceprezes NBP – pierwszy zastępca prezesa NBP, w wywiadzie dla serwisu Business Insider.

KO chce postawić Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu

Rozmowa dotyczyła tego, czy możliwe jest postawienie Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Dziennikarz przypomniał podnoszone przez Koalicję Obywatelską zarzuty, które mogą znaleźć się w akcie oskarżenia.

Argument o skupie obligacji rządowych z rynku wtórnego określiła mianem nietrafionego, bobanki centralnego w swoich instrumentarium mają taką możliwość, aby przeprowadzać skup aktywów. Na takie kroki zdecydowały się min. Bank Japonii, Fed, Europejski Bank Centralny czy Bank Anglii. Zdaniem Marty Kightley nie można też prezesowi NBP zarzucić niewystarczających starań o zduszenie inflacji, gdyż jest to zadanie Rady Polityki Pieniężnej.

– Banki centralne z natury są ostrożne, bo wycofywanie się z podjętych decyzji może nieść negatywne konsekwencje, więc czasami czekają z ich podjęciem do czasu, aż będą dysponowały lepszą wiedzą i bardziej klarownym obrazem sytuacji. Dlatego RPP zareagowała chwilę później niż banki centralne w Czechach czy na Węgrzech, ale też zdecydowanie wcześniej niż EBC czy Rezerwa Federalna. Wzrost stóp procentowych w Polsce był radykalny – od 0,1 proc. do 6,75 proc. – powiedziała i przypomniała, że Rada decydowała nawet o podwyżkach o 100 pb na jednym posiedzeniu. Ma to być dowód na determinację w walce z inflacją.

Marta Kightley o konferencjach prasowych Adama Glapińskiego

Jest także kwestia upolitycznienia NBP i zaangażowania go w kampanię np. za sprawą obniżek stóp procentowych, które natychmiast po wyborach zostały przerwane. Do tego specyficzna komunikacja prezesa Glapińskiego na konferencjach prasowych, a zgodnie z ustawą to on reprezentuje NBP na zewnątrz – kontynuował prowadzący rozmowę. Faktycznie, comiesięczne konferencje coraz częściej przypominają osobliwe stand-upy, z tą różnicą, że są umiarkowanie zabawne i prezentuje je osoba, od której wymagamy powagi.

Ekonomista Marek Zuber zwrócił w rozmowie z „Wprost” uwagę, że Glapiński lubi powtarzać, że cieszy się, że decyzja RPP „zaskoczyła rynki” – co jest niezrozumiałe o tyle, że inwestorzy nie chcą być zaskakiwani, bo w takiej sytuacji wychodzą z rynku, na którym nie ma przewidywalności.

Zdaniem pierwszego zastępcy występy prezesa NBP, który jednocześnie jest przewodniczącym RPP, nie są problemem, a nawet celowo przybierają taką formę.

– Konferencje prezesa to tylko jeden z wielu elementów komunikacji banku centralnego. Od jakiegoś czasu jest potrzeba uproszczenia komunikacji i przekazu NBP, aby dotarł on do zwykłego obywatela. Chodzi o to, żebyśmy nie komunikowali się tylko z rynkami finansowymi i ekspertami, ale także ze społeczeństwem – powiedziała.

Czy jest konflikt w zarządzie NBP?

Marta Kightley zapewniła, że nie ma żadnego konfliktu w zarządzie banku centralnego, a jedynie sytuacja, w której „jedna osoba stawia pewne roszczenia, także o charakterze materialnym”. Dodała, że „z tą osobą się trudno pracuje i tyle”. Przypomnijmy, że chodzi o Pawła Muchę, który zarzucił prezesowi Narodowego Banku Polskiego w mediach społecznościowych naruszanie przepisów. Skrytykował działania prezesa Adama Glapińskiego. Zarzuty, będące odpowiedzią na wcześniejsze stanowisko banku centralnego, dotyczą m.in. kwestii jawności protokołów posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej.

Czytaj też:
Mucha zareagował na konferencję prezesa NBP. „Dobro banku..."
Czytaj też:
Prezes NBP skomentował „bunt” Pawła Muchy. „Spór jest wyłącznie o nagrody i premie”

Opracowała:
Źródło: Business Insider