Oferty pracy za 20-30 tys. zł? Można znaleźć takie ogłoszenia
Znany serwis ogłoszeniowy w internecie. W zakładce „Praca” znajduje się setki ofert zatrudnienia. Przedsiębiorcy poszukują zarówno osób z niewielkim doświadczeniem, jak i specjalistów w różnych branżach. Uwagę internautów przykuwają ogłoszenia z wysokimi stawkami wynagrodzeń. Wielu z nich aplikuje na podane stanowiska, licząc na swój zawodowy i finansowy awans. Miesięczna pensja może wynieść kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
To tylko kilka z wyszukanych ofert w sieci:
- Monter instalacji fotowoltaicznych – 12-15 tys. zł.
- Senior marketing manager – 16,4 tys. zł.
- Specjalista ds. finansów – 18 tys. zł.
- Business Development Manager – 20 tys. zł.
- Doradca klienta ds. energii elektrycznej i gazu – 20 tys. zł.
- Specjalista ds. obsługi klienta – 25 tys. zł.
- Przedstawiciel handlowy – 25 tys. zł.
- Menedżer sprzedaży OZE – 30 tys. zł.
Oferty pracy. Wysokie kwoty robią wrażenie na kandydatach
Temat wysokich wynagrodzeń w różnych branżach poruszany jest często w mediach społecznościowych. Wiele osób nie dowierza, że są to realne kwoty, które można wynegocjować na rozmowie rekrutacyjnej. „Marketingowy trik?”, „Nowy standard wynagrodzeń w ogłoszeniach?”, „A może próba zwrócenia uwagi na daną firmę?” – pytają kolejni kandydaci.
Ku ich zaskoczeniu wiele firm zachęca kandydatów do zmiany zarówno miejsca pracy, jak i profesji. „Nie bój się zmian! Zacznij pracę u nas” — czytamy w ogłoszeniach pracodawców, którzy oferują bezpłatne szkolenia i sowite pensje po okresie próbnym. „Czasem wystarczy talent i niestandardowe podejście do klientów” — zachęcają pracodawcy. W podobnym tonie wypowiadają się eksperci branżowi, którzy zapraszają na bezpłatne webinary.
Wysokie poziomy wynagrodzeń tak często poruszane w sieci studzą rekruterzy. – Kwoty na poziomie 20-30 tys. zł brutto to jednak wciąż rzadkość na naszym rynku pracy. Osoby, które tyle zarabiają, stanowią szacunkowo 1-2 proc. ogółu pracujących — twierdzi Mateusz Żydek z agencji rekrutacyjnej Randstad w rozmowie z Wprost.pl. Jego zdaniem takie oferty oczywiście robią wrażenie, ale dotyczą raczej top managementu i bardzo wąsko wykwalifikowanych ekspertów.
– Faktem jest, że tak, jak zwiększają się zarobki w skali kraju, zwiększają się też te najwyższe wynagrodzenia, choć w przypadku top managementu nastąpiło niewielkie wyhamowanie, które rozpoczęło się w okresie pandemii i trwa też w czasie spowolnienia gospodarczego. Wynikało to często z decyzji zarządu o zamrożeniu płac kadry kierowniczej — opowiada.
Wynagrodzenie w pracy. W tych zawodach możesz liczyć na wysokie zarobki
– Na wynagrodzenie powyżej 20 tys. zł mogą liczyć menedżerowie w bankowości, osoby zarządzające większymi zespołami, często powyżej 50 pracowników, managerowie w e-commerce i w marketingu cyfrowym, dyrektorzy ds. logistyki, kierownicy centrów logistycznych w niektórych regionach kraju (m.in. w zachodniej i centralnej Polsce), starsi programiści z dużym doświadczeniem, szczególnie w zakresie Javy, .net, PHP, Pythona, a także kierownicy zespołów programistów i zespołów projektowych, inżynierowie bezpieczeństwa IT, analitycy danych, kierownicy finansowi, i kierownicy kontrolingu, główni księgowi w większych firmach w dużych metropoliach, dyrektorzy operacyjni i dyrektorzy produkcji w dużych zakładach przemysłowych — dodaje.
Ekspert zaznacza, że od kilku lat obserwujemy większą dynamikę płac w Polsce, która daje średnio dwucyfrowe wzrosty (10-11 proc.), co sprawia, że coraz więcej grup zawodowych przekracza kolejne granice poziomu wynagrodzeń. – Jest to wynikiem rynku pracy, który charakteryzuje ogromna konkurencja o kandydatów, szczególnie w niektórych rejonach kraju i specjalizacja, ale też odpowiedź na wzrosty poziomu cen. Tak, jak wśród banknotów pojawią się coraz to wyższe nominały, tak i w wynagrodzeniach pokonywane są kolejne bariery — twierdzi. Jego zdaniem ten proces może nieznacznie wyhamować.
Prognozy NBP mówią o tym, że w latach 2024-25 dynamika wzrostu wynagrodzeń spowolni i nie będzie już dwucyfrowa. – Dobrą wiadomość jest natomiast fakt, że wzrosty pensji będą trochę bardziej odczuwalne w kieszeniach pracowników. Przez ostatni rok dynamika płacy realnej ze względu na inflację była ujemna, w kolejnych miesiącach powinna być już dodatnia. A to znaczy, że inflacja nie będzie nam konsumowała aż tak bardzo podwyżki wynagrodzenia — przekonuje.