Wskazał, że choć euroland ma już osobne instytucje - eurogrupę i osobne szczyty euro oraz fundusze ratunkowe (EFSF i ESM), to teraz także nagle pojawiła się propozycja "drugiego poziomu budżetu", czyli budżetu tylko dla strefy euro. Według Saryusz-Wolskiego, jeśli uwzględnić zaangażowanie państw strefy euro w fundusze ratunkowe EFSF i ESM, to taki budżet eurolandu będzie mieć około 3-4 proc. PKB (a więc znacznie więcej niż obecny budżet UE, wynoszący około 1 proc. PKB), co oznacza "znacznie większą solidarnością unii transferowej" w eurolandzie niż w "27".
Saryusz-Wolski przyznaje, że propozycje Van Rompuya są korzystne, jeżeli chodzi o ratowanie strefy euro i wychodzenie z kryzysu, co jest bardzo ważne także dla Polski, ale niestety są zaadresowane tylko do "17". - Gdyby te propozycje były dla całej UE to ok, ale nie są. Unią pęka - powiedział.
Także zaproponowany w środę europejski nadzór bankowy, w którym centralną rolę ma pełnić Europejski Bank Centralny, pogłębia podział Unii na euroland i resztę. Komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski mówił w czwartek, że Polska musi dokonać strategicznego wyboru, czy wejść do wspólnego nadzoru, choć obecne przepisy nie dają współdecydującej roli krajom spoza strefy euro, czy patrzeć na uciekający pociąg eurolandu.
- Polska jest na rozstaju dróg - przyznał Saryusz-Wolski.
W ramach zacieśniania eurolandu szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy rozpoczyna konsultacje z krajami UE m.in. na temat propozycji centralnego budżetu eurolandu. Taki centralny budżet eurolandu mógłby nawet rozpocząć "ograniczoną emisję" wspólnych papierów dłużnych, by zapobiec szerzeniu się kryzysu zadłużenia strefy euro, wynika z dokumentu opublikowanego w czwartek na stronie internetowej Van Rompuya, poświęconego "ukończeniu unii gospodarczej i walutowej".
jl, PAP