Jak przypomniała, Cyfrowy Polsat był jedynym w Polsce podmiotem, który sprzedawał prawa do transmisji wszystkich meczów. Zgoda na publiczne pokazanie rozgrywek przez prowadzących np. kina, puby czy hotele była uzależniona od nabycia praw do publicznego nadawania, a także zakupu dekodera Cyfrowego Polsatu.
"Polsat domagał się, żeby wraz z licencją zakupić dekoder. Ten dekoder żadnemu przedsiębiorcy do niczego - poza tą konkretną transmisją - nie był potrzebny. Uważaliśmy, że powinna być możliwość nabycia od przedsiębiorcy, który w tym określonym momencie czasu miał pozycję monopolistyczną, tylko i wyłącznie licencji, którą konsument był zainteresowany. Kwestia dekodera - w naszej ocenie - jest sprawą odrębną" - powiedziała Krasnodębska- Tomkiel.
Jak dodała, Urząd nie zgodził się z argumentem Polsatu, że powiązanie tych dwóch usług było uzasadnione względami technicznymi. "Niewątpliwie nie było" - zaznaczyła szefowa Urzędu.
"Udało nam się zebrać dowody wskazujące na to, że mieliśmy do czynienia ze stosowaniem praktyki antykonkurencyjnej i kilka dni temu postawiliśmy Polsatowi zarzut" - powiedziała. "Jesteśmy w przededniu kolejnych rozgrywek piłkarskich. Chcemy dać jasny sygnał rynkowi, że takie działania są działaniami niedopuszczalnymi" - zaznaczyła Krasnodębska-Tomkiel.
Jak dodała, w przypadku stwierdzania nadużycia pozycji rynkowej, UOKiK może nałożyć na Cyfrowy Polsat karę finansową w wysokości do 10 proc. ubiegłorocznego przychodu. Firmie przysługuje prawo odwołania się od decyzji UOKiK.
"Czekamy na oficjalne potwierdzenie o wszczęciu postępowania przez UOKiK" - powiedziała PAP rzeczniczka prasowa Cyfrowego Polsatu Olga Zomer.
Zgodnie z ustawą o ochronie konkurencji i konsumentów, postępowanie antymonopolowe w sprawach praktyk ograniczających konkurencję powinno być zakończone nie później niż w terminie pięciu miesięcy od dnia jego wszczęcia.pap, em