„Jeżeli zadzwonił do Was numer zaczynający się na +675 uważajcie. To może być numer Papui Nowej Gwinei. Nie oddzwaniajcie! Blokujemy numery wykorzystywane w ataku” – ostrzega na Twitterze rzecznik prasowy Orange Wojciech Jabczyński.
Większość prób oszustwa tego rodzaju wykonywanych jest z bardzo egzotycznych numerów. Prefiksy wyglądają podobnie do naszych krajowych, więc o pomyłkę naprawdę nietrudno. w przypadku +53 (Kuba) żaden z polskich regionów nie posiada takiego „kierunkowego”- zarezerwowano dla numerów komórkowych. Mamy jednak 54 (Włocławek i okolice) oraz 52 (Bydgoszcz i okolice). W przypadku Tonga, z którego numerów także widzimy wiele podobnych ataków jest jeszcze trudniej. Tamtejsze numery zaczynają się od +67, dokładnie tak samo jak numery z… Piły.
Jak nie dać się oszustom?
Numery międzynarodowe są jednak dłuższe, niż polskie. Krajowe to zawsze dziewięć cyfr (z prefixem +48 – jedenaście). Dlatego pierwszym zabezpieczeniem przed oszustwem powinno być sprawdzenie, jakiej długości jest numer.
„Jeżeli widzicie tam więcej cyfr lub z przodu nie ma polskiego kierunkowego (+48) to zastanówcie się cztery razy zanim oddzwonicie. Nawet jeżeli numer wygląda swojsko. Pamiętajcie, że nawet +22 może oznaczać, że to telefon z… Beninu, Burkina Faso lub Gambii” – wyjaśnia Orange.
Operator radzi, że dobrym rozwiązaniem jest blokada wszystkich połączeń międzynarodowych. To jednak tylko opcja dla tych, którzy nie mają krewnych za granicą i nie muszą pozostać z nimi w kontakcie.
Czytaj też:
Hakerzy zaatakowali polską rządową stronę internetową