Na początku stycznia Tesla ogłosiła obniżki cen swoich samochodów. W szczególności obcięto koszty zakupu modeli 3 i Y, które poszły w dół nawet o kilkanaście procent. Nieco tańsze stały się też sprzedawane w Stanach Zjednoczonych modele S i X. Teraz eksperci dochodzą do tego, jak spółka Elona Muska mogła sobie pozwolić na ścięcie cen.
Tesla obniża ceny aut – montuje tańsze hamulce
Optymalizacja produkcji nie jest niczym nowym na rynku motoryzacyjnym, więc specjaliści spodziewali się, że pewne podzespoły samochodów mogą się zmienić. Okazuje się jednak, że Tesla zagrała trochę nieczysto.
Zajmująca się tuningiem Tesli firma ZEVcentric postanowiła sprawdzić różnice między trzema samochodami Model Y. Pod lupę trafiły:
- Model Y Long Range z rocznika 2020;
- Model Y Performance z rocznika 2022;
- Model Y Performance odebrany już w 2023 roku.
Performance w założeniu ma być droższą wersją Modelu Y Long Range, wyposażoną m.in. w lepszy układ hamowania. W wyniku porównania na jaw wyszły jawne oszczędności w układzie hamulcowym.
Tegoroczny Performance ma identyczne tylne hamulce jak edycja Long Range, tyle że… przemalowane na czerwono. Tesla dodała też nakładkę, która ma imitować wygląd lepszych klocków hamulcowych.
Tesla Model Y Long Range vs Performance – różnic brak?
Po rozmontowaniu części jest jeszcze gorzej. Nowa tarcza hamulcowa ma być o 2 mm cieńsza, a powierzchnia trąca klocka jest mniejsza. Obie oszczędności obniżają efektywność tylnych hamulców. Część ma także innego producenta – nowe hamulce są marki Mando, a nie Brembo.
W pojazdach elektrycznych tylne hamulce nie są tak kluczowe, jak te z przodu (te są takie same w obu wersjach). Może więc całość zmian nie jest aż taka straszna? Zabawę z farbą można by puścić płazem, gdyby nie to, że firma Elona Muska naciąga swoich klientów.
Obecnie w sklepie Tesli Model Y Performance nadal jest bowiem reklamowany jako posiadający lepsze tylne hamulce, marki Brembo. Tymczasem część jest identyczna jak w tańszym modelu Long Range. Nie zgadza się też firma (Mando).
Wydaje się więc, że w przypadku układu hamulcowego klient niemało dopłaca jedynie za czerwoną farbę i oprogramowanie odblokowujące większą moc silnika. Różnica między modelami staje się więc coraz bardziej iluzoryczna.
Czytaj też:
Pracownicy gigafabryki Tesli przy polskiej granicy mają dość. Ujęli się za nimi politycyCzytaj też:
W Davos jest nudno? Musk odrzuca zaproszenie, którego nie było