Znajdujący się przy ulicy Półwiejskiej sklep Take&GO to bezobsługowy i bezkasowy sklep. Aby w ogóle do niego wejść, potrzeba mieć ze sobą smartfona z zainstalowaną stosowną aplikacją. To samo jednak potrzebne jest przy wyjściu, a opisywanemu tutaj mężczyźnie telefon rozładował się w trakcie zakupów. Jak pisze więc portal wtk.pl, został uwięziony w sklepie.
Pechowcowi pomogła przechodząca w pobliżu kobieta. Zauważyła, że obok sklepu stoi zdenerwowana kobieta, która próbuje dodzwonić się na infolinię Take&GO. Zamiast jednak czekać na reakcję firmy, sama weszła do lokalu i uwolniła mężczyznę.
– Potwierdzamy, że jeden z naszych klientów przez krótki czas nie potrafił opuścić sklepu z powodu rozładowanego telefonu. Był to pierwszy taki przypadek – mówił w rozmowie z portalem Przemysław Kozera z „Take&GO”. Zapewniał, że w takich sytuacjach podpowiedzi udzielają specjalne ekrany kasowe w zakładce FAQ. Wspomniał też o specjalnym przycisku otwierającym drzwi do ewakuacji.
Czytaj też:
Pacjent przyszłości będzie kontaktował się z lekarzem tylko w wyjątkowych sytuacjach. Na co dzień personel medyczny będą wspierać sztuczna inteligencja i aplikacje mobilneCzytaj też:
Domy z grzybów? To nie wioska Smerfów, to potencjalna przyszłość ludzkości