W najbliższych miesiącach nastąpi znaczne osłabienie złotego, za sprawą zbliżającej się nieuchronnie drugiej fali kryzysu taki czarny scenariusz przewiduje główny ekonomista Saxo Banku, David Karbol. - Polska ciągle jeszcze nie dotknęła dna. Trzeci kwartał może być gorszy niż poprzedni – mówi. I ostrzega Polaków: zwlekajcie z euro najdłużej, jak się da.
Tymczasem Polscy ekonomiści z optymizmem patrzą w przyszłość polskiej gospodarki. Swoją ostatnią prognozę PKB na 2009 r. podniosły m.in. BZ WBK (z 0,5 proc. do 1,2 proc.) i Bank BPH (z 0,4 proc. na 1 proc.). Większość analityków zgodnie uważa, że kryzys mamy już za sobą. - Drugi kwartał okazał się silny, więc cały rok rysuje się bardziej optymistycznie – mówi Maja Goettig, główna ekonomistka Banku BPH.
Złoty na minusie?
W opinii Davida Karsbøla, Polska najgorsze ma przed sobą. - Polska ciągle jeszcze nie dotknęła dna. Trzeci kwartał może być gorszy niż poprzedni, drugie półrocze przyniesie ujemny wzrost. Jesteście nieco opóźnieni w stosunku do tego, co dzieje się w strefie euro. W całym 2009 r. wzrost gospodarczy będzie zerowy – mówi.
Według niego, również „strefa euro również stoi przed drugą falą kryzysu, co dodatkowo uderzy w nasze firmy".- Jesteśmy raczej na środku litery „W" niż „U". Wchodzimy w machinę delewaryzacji – gospodarki rozwinięte po okresie dynamicznego zadłużania się zmieniają kierunek i raczej chcą spłacać swoje zadłużenie niż je refinansować. A to zmusza wszystkich do ograniczania konsumpcji – mówi David Karsbøl.
Nie cieszmy się zbyt wcześnie
Złoty na minusie?
W opinii Davida Karsbøla, Polska najgorsze ma przed sobą. - Polska ciągle jeszcze nie dotknęła dna. Trzeci kwartał może być gorszy niż poprzedni, drugie półrocze przyniesie ujemny wzrost. Jesteście nieco opóźnieni w stosunku do tego, co dzieje się w strefie euro. W całym 2009 r. wzrost gospodarczy będzie zerowy – mówi.
Według niego, również „strefa euro również stoi przed drugą falą kryzysu, co dodatkowo uderzy w nasze firmy".- Jesteśmy raczej na środku litery „W" niż „U". Wchodzimy w machinę delewaryzacji – gospodarki rozwinięte po okresie dynamicznego zadłużania się zmieniają kierunek i raczej chcą spłacać swoje zadłużenie niż je refinansować. A to zmusza wszystkich do ograniczania konsumpcji – mówi David Karsbøl.
Nie cieszmy się zbyt wcześnie
Analityk uważa, że obecnie na rynkach panuje zbyt wielki optymizm. - Sygnały poprawy wynikają ze sztucznego pompowania w gospodarkę pożyczonych przez rządy pieniędzy. Tego nie uda się utrzymać w nieskończoność. Zanim gospodarka się ustabilizuje, musi ustabilizować się dług publiczny. W przyszłym roku zobaczymy w strefie euro powrót recesji – ostrzega ekonomista.
pb.pl, dar