Nie pamiętam już, kiedy i przy jakiej okazji rozpoczęła się zawrotna kariera słowa „mobility”. Intuicja podpowiada mi, że musiało zacząć się rozpowszechniać wraz z laptopami, choć z pewnością było dobrze znane już w drugiej połowie lat 90., gdy nagle okazało się, że telefonia może być mobilna. Analogowe sieci komórkowe działały co prawda jeszcze wcześniej, ale niewielu było stać na taki luksus. Ktoś gotów mnie posądzić o hołdowanie modom, przekomarzać się, że piętrząc kalki językowe z angielskiego, napiszę zaraz, że mobility jest trendy, a przecież tak naprawdę to nic nowego. Dążenie do mobilności jest stare jak świat, teraz oglądamy je tylko w nowej odsłonie. Czymże innym była tak zwana miniaturyzacja, dzięki której miejsce wielkich i ciężkich radioodbiorników lampowych zajęły tranzystorowe radia na baterie? Czy zaludniający niegdyś plaże nad Bałtykiem młodzieńcy z tranzystorami przy uchu nie byli beneficjentami mobility? A przenośne radia, przenośne telewizory, które pod koniec ubiegłego wieku widziało się na każdym kempingu, małe magnetofony kasetowe, odtwarzacze płyt? Można byłoby zapytać, czy cała różnica nie tkwi tylko w tym, że wówczas mówiono miniaturyzacja, dziś – mobility. Niektórym faktom nie da się zaprzeczyć. Ledwie w domach pojawiły się masywne desktopy, już ten i ów gotów był się zakładać, że prędzej czy później maszynę będzie można zmieścić w teczce.
Coś więcej niż miniaturyzacja
Ale mobility to wcale nie kolejna odsłona miniaturyzacji. To coś innego i zarazem coś znacznie więcej. To po prostu zupełnie nowa jakość. Miniaturyzacja niezaprzeczalnie oznaczała pewną wygodę, ale nie zrewolucjonizowała stylu życia ani stylu pracy. Była miła dla oka i ucha, to wszystko. Samo pojawienie się laptopów także nie spowodowałoby rewolucji, gdyby służyły nam tylko jako maszyny do pisania. Potężne zmiany, których jesteśmy świadkami, nie są skutkiem pojawienia się przenośnych komputerów czy smartfonów, ale tego, że powstało całe rozległe środowisko, którego elementami są te urządzenia. To nasze nowe środowisko życia i pracy: sieć internetowa, sieć cyfrowej telefonii komórkowej oraz niezbędne do wykorzystania ich możliwości aplikacje i urządzenia. To właśnie jest z mojego punktu widzenia mobility.
Mobility jest dziś wszechobecne, a co więcej – stało się niezbędne. Co dzieje się, gdy nagle w środku dnia wyczerpuje się nam bateria telefonu, a nie mamy akurat z sobą powerbanku ani ładowarki? To jasne, każdy tego przecież doświadczył – nikt do nas się nie dodzwoni, ale to tylko jeden z wielu problemów. Lista kłopotów jest długa: na drodze stracimy możliwość korzystania z nawigacji, w mieście nie będziemy mogli się upewnić, czy seans w kinie zaczyna się o osiemnastej, czy o dziewiętnastej.
Hotel ze słabym Wi-Fi to dziś prawdziwa katastrofa! Nie bez przyczyny rezerwując pokój, pytamy przede wszystkim właśnie o dostępność sieci, a nie widok z okna. Przecież we współczesnym świecie wszystko jest połączone z siecią! – to znaczy wszystko, z wyjątkiem gości hotelu ze słabym Wi-Fi. Co z tego, że mamy z sobą laptopa, skoro nie możemy sprawdzić poczty ani odpowiedzieć na e-maile?
Etap rozwoju cywilizacji
Rozwój cywilizacyjny możemy mierzyć na różne sposoby. Można na przykład wziąć za kryterium dostęp do energii, by się przekonać, jak wiele się zmieniło od czasów, gdy mogliśmy liczyć co najwyżej na siłę zaprzęganych do pracy zwierząt – od jednego konia mechanicznego (czyli przybliżonej mocy zaprzęgu z jednym koniem) do co najmniej kilkudziesięciu, gdy jedziemy samochodem, nie wspominając już o takich środkach lokomocji jak samolot. Można również zwrócić uwagę na drogę, jaką codziennie przebywamy.
A pokonujemy zazwyczaj kilkadziesiąt kilometrów, podczas gdy sto lat temu człowiek przemierzał zaledwie kilkaset metrów. Rozwój cywilizacji ma również wymiar przestrzenny. Żyjąc w XXI wieku, nieustannie się przemieszczamy i potrzebujemy środowiska, które uwzględnia ten aspekt naszej egzystencji. Dlatego mobility to taka ważna sprawa. Nie, mobility wcale nie jest trendy. To po prostu nasza rzeczywistość; codzienność cywilizacji nieustannego i coraz bardziej dynamicznego ruchu. Cywilizacji, która nie mogłaby się rozwijać bez swobodnego dostępu do wszechobecnej sieci, którą można dziś już z powodzeniem nazwać światem równoległym, a ściślej – równoległym światem wirtualnym. I właśnie dzięki temu możemy dzisiaj mówić – „The world is always on!” (tłumacząc swobodnie – świat jest zawsze w sieci).
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.