Statek Felicity Ace wypłynął 10 lutego br. z portu w niemieckim Emden. Sześć dni później, gdy statek znajdował się u wybrzeży portugalskich Azorów w ładowni wybuchł ogromny pożar. Do akcji włączyła się portugalska marynarka, która miała trudności w opanowaniu pożaru. Na szczęście załogę statku udało się uratować – wojsko ewakuowało 22 osoby, które nie odniosły większych obrażeń i bezpiecznie dotarły na ląd.
Mniej szczęścia miały natomiast znajdujące się na pokładzie Felicity Ace samochody. Według niemieckiej gazety Handelsblatt statek przewoził 3965 pojazdów. Były to auta koncernu Volkswagen, w tym Porsche, Audi i Bentleye.
Ponad 1100 Porsche, 189 Bentletów
Volkswagen nie podaje liczby samochodów obecnych na pokładzie Felicity Ace. Stratę 1100 aut potwierdził natomiast Porsche. Z kolei Bentley przekazał, że na pokładzie statku znajdowało się 189 jego samochodów.
Obecnie 200-metrowy Felicity Ace dryfuje u wybrzeży Azorów. Jak podają przedstawiciele marynarki, właściciel statku jest w kontakcie z agentem logistycznym w celu sporządzenia planu holowania statku. Niewielka jest jednak szansa na to, że jakakolwiek część cennego ładunku przetrwa.
Według Marine Traffic, statek płynął do fabryki Volkswagena w Davisville na Rhode Island.
Jak przypomina serwis autokult.pl, to kolejny w ostatnich latach morski wypadek z samochodami Volkswagena. W 2019 roku w wyniku pożaru zatonął statek Grande America na pokładzie którego znajdowało się 2 tys. aut. Eksperci zwracają również uwagę, że to co się stało 16 lutego, to kolejny cios w obolałą po pandemii branżę motoryzacyjną.
Czytaj też:
Jest nowy samochód bezpieczeństwa w Formule E. Prawie tak szybki, jak bolidy