– Kiedy pracuje się w firmie rodzinnej, w różnych momentach wychodzą wszystkie potwory z szafy – mówi Ewa Karbowska. To ona od kilku miesięcy jest nową prezes spółki PAK, toruńskiego giganta od produkcji opakowań. Sukcesja była dla niej traumatycznym przeżyciem. – Prowadzenie rodzinnego przedsiębiorstwa to nie jest wyłącznie wspólny obiad przy świątecznym stole, tylko ciągła współpraca przy bardzo trudnych decyzjach i wysokich ryzykach – tłumaczy.
W jej przypadku się udało. Ale należy do małego grona 10 proc. szczęśliwców, bo w Polsce tylko jedna na 10 sukcesji kończy się sukcesem.
W imię ojca i syna
W pierwszych głośnych sukcesjach w Polsce, jeszcze sprzed lat, nie do pomyślenia była sytuacja, żeby firmę po rodzicach przejęła córka, a nie syn.
– Mogę ze spokojem przekazać zarządzanie firmą nowemu prezesowi. Oczywiście cieszę się i jestem szczęśliwy, że mój syn obejmuje tę funkcję – mówił Zygmunt Solorz w 2014 r., kiedy oddawał stery w należącym do niego telekomie Plus synowi Tobiasowi. W grudniu 2015 r. zrobił go prezesem Cyfrowego Polsatu. Do rady nadzorczej tej samej spółki trafił Piotr Żak, młodszy syn Zygmunta Solorza. O jego córce Aleksandrze nie mówiło się wtedy w ogóle. Może to i lepiej, patrząc dzisiaj na kolejne odsłony telenoweli o walce wokół schedy po jednym z najbogatszych Polaków.
Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
