Spośród 17 państw strefy euro na listę nie trafiła tylko Grecja (czyli de facto bankrut, ze śmieciowym ratingiem) oraz Cypr - który po prostu na negatywnej liście już był. Spośród pozostałych użytkowników wspólnej waluty Austria, Belgia, Finlandia, Holandia, Niemcy i Luksemburg muszą się liczyć z możliwością obniżenia swojej (obecnie najwyższej) oceny o jeden szczebel. Pozostałym krajom - w tym Francji (!) - grozi obcięcie ratingu nawet o dwa poziomy.
Przyczyna? Oczywiście kryzys zadłużenia i rozchwianie finansowo-gospodarcze strefy euro. Ewentualna obniżka ratingów może dla dotkniętych nią krajów oznaczać trudniejszą drogę do zaciągania długu i jego wyższy koszt.
"Rozpoczęła się gra rynków finansowych z rządami, w tej grze agencje ratingowe stoją po stronie rynków. Gra polega na tym, żeby tak nastraszyć rządzących, żeby na szczycie 9 grudnia podjęli decyzję o drukowaniu pieniędzy na masową skalę i zmusili do tego EBC" - skomentował tę informację na swoim blogu ekonomista prof. Krzysztof Rybiński.
Hurtowa obniżka ocen? Standard&Poor bierze na celownik kraje euro
Dodano: / Zmieniono:
Agencja ratingowa S&P poinformowała w nocy, że na umieszcza na tzw. liście obserwacyjnej 15 państw ze strefy euro. Wszystkim grozi obniżenie ocen wiarygodności kredytowej.