Na początku rozmowy Eliza Olczyk stwierdziła, że na ratingi międzynarodowych agencji nie można się obrażać, bo nie są to oceny wrogie danemu państwu czy jego politykom. – Ta ocena jest rzeczową oceną stanu gospodarki. To nie kwestia gniewania się lub nie – podkreślała. – Obniżenie ratingu po dojściu PiS do władzy nie było gniewaniem się – tłumaczyła. – Zawierucha polityczna i problem ze stabilnością sądów też wpływa na robienie biznesu, na gospodarkę. Dlatego agencje obniżyły rating – mówiła. Zwróciła też uwagę na fakt, iż utrzymanie ratingów nie jest niczym niezwykłym i stanowi dobry znak dla rządu. – Po 1,5 roku agencje uznały, że nie ma powodów do niepokoju – powiedziała.
Trudne prognozy
Dziennikarka „Wprost” odniosła się także do dużych rządowych programów i ich wpływu na ratingi. Jej zdaniem wielka niewiadoma, jaką jest Strategia Zrównoważonego Rozwoju Polski autorstwa ministra Mateusza Morawieckiego, jest cały czas brana pod uwagę przez ekonomistów. – Zobaczymy czym to się skończy. Agencje ratingowe jak ustalają prognozy, to biorą pod uwagę, że te programy mogą być szansą, a mogą też być zagrożeniem. Tak było z 500 Plus, który ostatecznie okazał się sukcesem, ale był wielką niewiadomą. Tak samo jest teraz z programem ministra Morawieckiego – mówiła. – Dzisiaj trudno prognozować, żeby to był sukces – przyznała.
Niemcy lepsze od V4
Na koniec Eliza Olczyk odniosła się do pytania prowadzącego o najbliższych partnerów gospodarczych Polski. Politycy Prawa i Sprawiedliwości sugerują, że nasze firmy powinny silniej związać się z rynkiem grupy V4. Dziennikarka nie podziela jednak zdania polityków. – Wątpię, te kraje mniejsze: Czechy, Słowacja i także Węgry mają momentami zupełnie inne interesy, niż my. Dlatego też powinno się zawierać doraźne sojusze, a nie mówić o żelaznym partnerze – dodawała. Zwracała uwagę, że pozostałe państwa Grupy Wyszehradzkiej, to łącznie połowa potencjału ludnościowego Polski. – Naszym prawdziwym partnerem gospodarczy, czy nam się to podoba, czy nie, są po prostu Niemcy z ich dużym rynkiem zbytu. Z Grupą Wyszehradzką powinniśmy realizować cele polityczne, ale pamiętać, że małe kraje mają inne priorytety, niż średniej wielkości kraj, jakim jest Polska – oceniała.