"Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej inicjatywy. Wobec kryzysu wszyscy razem musimy połączyć nasze siły" - powiedziała rzeczniczka KE ds. gospodarczych i walutowych Amelia Torres, tłumacząc, że tylko w ten sposób UE może stworzyć warunki dla stopniowego pobudzenia gospodarczego.
"Kryzys dotyczy nas wszystkich, nikt nie może poczuć się wykluczony" - dodała.
Wyjaśniła, że na wsparcie z puli 24,5 mld euro mogą liczyć banki i firmy nie tylko w nowych krajach członkowskich UE, ale także za wschodnią granicą UE (np. Ukraina) i na Bałkanach Zachodnich.
EBOR ma dostarczyć około 6 miliardów euro w formie pomocy kapitałowej, EBI około 11 miliardów na ułatwienie finansowania małych i średnich przedsiębiorstw, a Bank Światowy w przybliżeniu 7,5 miliarda euro na różne formy pomocy.
"Inicjatywa ta jest uzupełnieniem krajowych sposobów przeciwdziałania kryzysowi i pozwala ustanowić szybką, skoordynowaną i szeroką pomoc finansową (...) na wspieranie pożyczek dla realnej gospodarki (...), zwłaszcza dla małych i średnich przedsiębiorstw" - głosi komunikat.
Trzy instytucje finansowe uznały, że pomoc dostarczana do niektórych krajów przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Unię Europejską ma stabilizujący wpływ i pomaga w przywróceniu zaufania do gospodarek tych państw.
Inicjatywa spowodowana jest pogarszającą się sytuacją gospodarczą w krajach Europy Środkowo-Wschodniej i Południowej. Rynki finansowe są zaniepokojone słabą kondycją niektórych lokalnych banków, stąd obawa, że ograniczą one środki na akcję kredytową dla przedsiębiorstw.
W złej sytuacji znalazły się m.in. Węgry, Rumunia, Łotwa i Estonia, a także Ukraina.
W wywiadzie opublikowanym w piątek w "Le Figaro" szef EBOR Thomas Mirow wezwał Zachód do pomocy gospodarkom i sektorowi finansowemu w regionie. Przestrzegł, że "upadek filii bankowych albo banków na Wschodzie miałby niewątpliwie konsekwencje dla strefy euro".
Dlatego EBOR, EBI i Bank Światowy, podobnie jak Komisja Europejska, apelują o skoordynowane działania banków zachodnich i ich filii na Wschodzie, międzynarodowych instytucji finansowych, rządów i instytucji nadzorczych w krajach pochodzenia banków i krajach, gdzie mają one swoje oddziały.
W opinii szefa Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Mikołaja Dowgielewicza, należy przeanalizować szczegóły przedstawionego w piątek projektu.
"Z polskiej perspektywy chcę powiedzieć bardzo wyraźnie: nasza gospodarka ma bardzo solidne podstawy. W naszym regionie, wraz z chyba Czechami, jesteśmy w relatywnie najlepszej sytuacji gospodarczej. Nie występują u nas takie problemy z sektorem bankowym, sektorem finansowym, jakie występują np. w państwach bałtyckich, Rumunii czy na Węgrzech" - powiedział.
Dowgielewicz zaznaczył, że nie chciałby, aby "wszystkie państwa naszego regionu były wrzucane do jednego worka".
"Bardzo nie lubię, kiedy jedna czy druga gazeta finansowa (...) twierdzi, że Europa Środkowa i Wschodnia to wielka czarna dziura. Tego typu język jest bardzo niebezpieczny. W tej chwili najważniejsze, żeby UE przyjęła jeden plan działania dla całej Unii" - podkreślił.ND, em, PAP