Wcześniej tego dnia drugi potencjalny inwestor dla Opla, włoski Fiat poinformował, że nie weźmie udziału w zorganizowanym przez rząd Niemiec "spotkaniu kryzysowym", poświęconym przyszłości niemieckiej spółki motoryzacyjnej.
Według informacji "Bilda" przedstawiciele Magny oraz właściciela Opla - amerykańskiego giganta General Motors (GM), spotkali się w piątek w Berlinie, by przygotować zaplanowaną na popołudnie naradę w niemieckim Urzędzie Kanclerskim.
Jednak ze źródeł zbliżonych do uczestników rozmów wiadomo, że GM stawia coraz to nowe żądania. "Także Magna jest bliska rezygnacji" - podaje "Bild".
Również kanclerz Niemiec Angela Merkel po raz pierwszy przyznała otwarcie, że nie wyklucza kontrolowanego bankructwa Opla. W rozmowie z tygodnikiem "Der Spiegel" zapewniała też jednak: "Robimy wszystko, co możemy, by znaleźć inne rozwiązanie". Wykluczyła zarazem przejęcie Opla przez państwo.
Według "Spiegla" ministerstwo gospodarki wyliczyło, że ogłoszenie niewypłacalności koncernu byłoby tańszym rozwiązaniem niż ratowanie go przed bankructwem.
W najgorszym wypadku - zakładającym, że pracę straciłoby 25 tysięcy pracowników Opla oraz taka sama liczba zatrudnionych u poddostawców - koszty podatkowe i socjalne dla kasy państwowej wyniosłyby 1,1 mld euro.
Tymczasem potencjalni inwestorzy żądają państwowych poręczeń kredytów na dużo większe kwoty: Magna - 4,5 mld euro, a Fiat - 6 mld euro.
Roland Koch, premier Hesji, gdzie znajduje się siedziba Opla, oszacował w piątek szanse na ratunek na "pół na pół".
"Czekamy na sygnał z USA" - powiedział Koch, cytowany przez agencję dpa.
To właśnie strona amerykańska - GM oraz ministerstwo skarbu (finansów) USA - obwiniane są przez Berlin o fiasko pierwszej rundy rozmów w sprawie przyszłości Opla, które odbyły się w nocy ze środy na czwartek. General Motors przedstawił wówczas niespodziewanie nowe żądania finansowe - dodatkowych 300-350 mln euro.
Stanowisko GM skłoniło Fiata do rezygnacji z udziału w planowanej na 16.00 w piątek kolejnej rundzie rozmów z rządem niemieckim, GM i przedstawicielami ministerstwa skarbu USA.
Według włoskiego koncernu nowe żądania finansowe General Motors "zmusiłyby Fiata do finansowego wspierania Opla, a tym samym do wystawienia się na niepotrzebne i irracjonalne ryzyko".
Szef Fiata Sergio Marchionne oświadczył, że włoski koncern "nie miał pełnego dostępu do kluczowych informacji, które umożliwiłyby złożenie poważnej oferty". Zaznaczył, że Fiat pozostaje otwarty na porozumienie z General Motors i rządem Niemiec, ale też zastrzegł, że nie da się nakłonić do podejmowania "nadzwyczajnego ryzyka".
ND, PAP