Narada nad budżetem w Belwederze

Narada nad budżetem w Belwederze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. AF PAPŹródło:PAP
Ponad trzy godziny trwało w piątek wieczorem w Belwederze spotkanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego z byłymi ministrami finansów: Zytą Gilowską, Markiem Borowskim, prof. Grzegorzem Kołodko, prof. Jerzym Osiatyńskim i prof. Karolem Lutkowskim.

Tematem rozmowy były: finanse publiczne, trwający kryzys gospodarczy, potencjalne możliwości wzrostu dochodów budżetowych i oszczędności, a także nowelizacja budżetu - powiedział dziennikarzom po spotkaniu doradca ekonomiczny prezydenta Adam Glapiński. Dodał, że dyskutowano też o perspektywach wejścia Polski do strefy euro.

"Pochyliliśmy się nad szczegółowymi propozycjami, które były składane przez ministrów. Dotyczyły one deficytu budżetowego, w szczególności możliwości jego finansowania za granicą i wewnątrz kraju" - powiedział.

"Prezydent podkreślał, że dla niego problemem numer jeden jest groźba dużego, znaczącego bezrobocia" - zaznaczył Glapiński.

Poinformował, że prezydent zapowiedział kolejne spotkania z ekonomistami, z  udziałem większej liczby osób.

Zapowiedział także, że prezydent po wyborach do Parlamentu Europejskiego zamierza zwołać Radę Gabinetową na temat kryzysu. "Przygotowuje się do Rady, do  debaty z rządem, która będzie dwustronną wymianą uwag" - powiedział.

Doradca prezydenta skomentował również piątkowe dane GUS, zgodnie z którymi PKB wzrósł w pierwszym kwartale 2009 roku w ujęciu rocznym o 0,8 proc.

"To jest w granicach błędu statystycznego. (...) Jesteśmy świadkami, że  weszliśmy w fazę stagnacji (...) Następne kwartały niestety będą gorsze" -  ocenił Glapiński. Jego zdaniem, należy się spodziewać recesji w trzecim i  czwartym kwartale tego roku oraz "szczytu bezrobocia w przyszłym roku".

Na pytanie dziennikarzy, dlaczego na piątkowe spotkanie z prezydentem nie  został zaproszony minister finansów Jacek Rostowski, Glapiński odpowiedział: "Charakter rozmowy był swobodny. Urzędujący minister finansów nigdy nie może pozwolić sobie na taką swobodę. Jego wypowiedzi muszą być bardziej kontrolowane, związane z linią, jaką prezentuje publicznie rząd. Tu chodziło o formułę luźnej, swobodnej rozmowy, dawania upustu swojej wyobraźni, jeśli chodzi o różnego rodzaju oceny".

Potwierdził, że na spotkanie byli zaproszeni m.in. b. ministrowie finansów Leszek Balcerowicz oraz Marek Belka. "Nie mogli przybyć" - powiedział.

Marek Borowski przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że atmosfera spotkania z  prezydentem była bardzo dobra, "co nie oznacza, że wszyscy ze wszystkimi się zgadzali".

"Była to szczera rozmowa. Jeśli ktoś z nas miał krytyczne uwagi do  postępowania prezydenta, czy PiS-u, to je po prostu wypowiadał. Prezydent może nie zawsze się zgadzał, nawet na ogół się nie zgadzał, ale przyjmował (uwagi ekonomistów)" - podkreślił Borowski.

"Prezydenta interesowały nasze poglądy na obecną sytuację gospodarczą i na działania, które należałoby podjąć. Przejawiał przede wszystkim troskę o  ewentualny przyszły stan bezrobocia. To go najbardziej niepokoi. Zadawał pytania dotyczące oceny sytuacji budżetowej, generalnej sytuacji gospodarczej" -  powiedział Borowski.

"Powiedziałem prezydentowi, że dzisiaj byłoby znacznie łatwiej stosować różnego rodzaju tzw. stymulacje popytu, czyli na przykład zwiększanie deficytu budżetowego, gdyby dwa lata temu nie podjęto decyzji o obniżce składki rentowej, o wprowadzeniu ulg na dzieci, z których korzystają tylko rodziny zamożne; że  można było wtedy dążyć do zmniejszenia deficytu, może nawet do zera. Dzisiaj byłoby łatwo stymulować popyt, wspomagać przedsiębiorstwa, na przykład zwiększając ten deficyt. Teraz jest trudniej" - zaznaczył Borowski.

pap, em, ND