Bankruci zapełniają Europę

Bankruci zapełniają Europę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Photos.com 
Ekonomiczne tsunami wciąż przetacza się przez Europę. W 2009 roku w samej strefie euro zbankrutuje co najmniej 163 tysiące firm. W przyszłym roku liczba ta może być jeszcze wyższa – tak wynika z raportu firmy Euler Hermes. Polscy eksporterzy mogą czuć się poważnie zaniepokojeni – alarmuje „Rzeczpospolita”
W porównaniu z ubiegłym rokiem na świecie liczba bankructw zwiększy się w tym roku aż o 1/3. Co ciekawe sytuacja wygląda najgorzej w silnych, europejskich gospodarkach. To zła wiadomość dla polskich eksporterów, dla których odbiorcy ze strefy euro są często najpoważniejszymi partnerami handlowymi. – Polskie firmy muszą się teraz liczyć z dużym ryzykiem nie otrzymania zapłaty za swoje towary i usługi – ostrzega główny analityk polskiego oddziału Euler Hermes Tomasz Starus. Masowe upadłości firm na zachodzie Europy to stosunkowo nowe zjawisko – wcześniej za niepewne uchodziły raczej rynki Europy Wschodniej.

Europa zachodnia w odwrocie

W I kwartale tego roku aż o 40 procent zwiększyła się liczba bankrutów w Wielkiej Brytanii. W skali całego roku będzie jeszcze gorzej – liczba upadłości będzie większa o połowę. Podobnie ma wyglądać sytuacja m.in. w Hiszpanii, Słowacji i na Łotwie. Jeszcze gorzej będzie w Norwegii, gdzie liczba bankructw zwiększy się o 66% i w Hiszpanii – tu upadnie 75% firm więcej niż w ubiegłym roku. W Polsce bankrutów ma być więcej „tylko" o 25%. Niewiele lepsze perspektywy rysują się przed firmami działającymi poza Europą. W USA liczba bankrutów zwiększy się w tym roku o 45%, a w Singapurze o 27%.

Przyszły rok nie przyniesie zmian

To jednak nie koniec złych wiadomości. Jako że nic nie wskazuje na poprawę koniunktury, w 2010 roku liczby dotyczące spółek, które wypadną z rynku, będą jeszcze bardziej pesymistyczne. Analitycy z Euler Hermes uważają, że w przyszłym roku zbankrutują firmy, które dziś korzystają z rezerw finansowych wypracowanych w czasach koniunktury. Trudno się bowiem spodziewać, aby w ciągu kilkunastu najbliższych miesięcy wzrost zamówień byłby na tyle znaczący, by zrekompensować straty. Dlatego np. w Portugalii w 2010 roku liczba plajt zwiększy się o kolejne 20%, we Włoszech i na Węgrzech o 15%, a w Niemczech i Wielkiej Brytanii - o 11%. Na spadek liczby upadłości w 2010 roku mogą natomiast liczyć kraje pozaeuropejskie – w USA liczba bankructw zmniejszy się w tym czasie o 4%, a na Tajwanie o 5%.

W 2008 roku skutki kryzysu najboleśniej odczuły firmy z branży budowlanej i sektora finansowego. Teraz bankructwa grożą przede wszystkim firmom z branży motoryzacyjnej, chemicznej, telekomunikacyjnej oraz metalowej.  


„Rzeczpospolita", arb